Rozdział 21

Background color
Font
Font size
Line height

Czy kiedykolwiek się zastanawialiście nad tym, ile może dla was znaczyć osoba, którą ledwo znacie?

O Sojoonie nie potrafiłabym wiele powiedzieć, nie rozmawiałam z nim też zbyt często - praktycznie się nie znaliśmy. Kiedy więc wkradł się do mojej podświadomości, myśli i... serca? Przecież nie chciałam, aby ktoś ponownie, tak jak Darek przyszedł, zrobił zamieszanie w moich uczuciach, a potem zostawił... Miałam być zatwardziałą singielką... A teraz jak to wyglądało? Całe moje postanowienie poszło na manowce paść zielone owce!

Nieraz zastanawiałam się, dlaczego życie bywa czasami tak skomplikowaną układanką, w której trudno dopasować do siebie jakiekolwiek elementy. Prościej byłoby, jakbyśmy wszystko widzieli tylko w dwóch kolorach - czarnym albo białym. Niestety nic nie przychodzi łatwo. Zdarza się, że trzeba o coś zawalczyć, a z tej walki nie zawsze wychodzi się zwycięsko. Bywa, że w pewnych sprawach ponosimy klęskę. Jednak samodzielne dojście do celu i rozwiązanie skomplikowanych spraw daje dużo większą satysfakcję i wdzięczność niż otrzymanie wszystkiego na tacy.

Dotąd moja ścieżka nie była trudna do pokonania, bo po drodze napotkałam osoby, które okazały się nieocenionym wsparciem przy rozmaitych przeszkodach, ale wiedziałam, że bez nich nie poszłoby mi to tak gładko. Dzięki nim wierzyłam, że z kolejnymi niespodziankami na drodze też sobie poradzę. Zawsze będę miała w sercu i pamięci tych, którzy zrobili dla mnie wiele. Tymi rozmyślaniami uświadomiłam sobie, że chciałabym się im jakoś odwdzięczyć. Pragnęłam, aby poczuli, że są dla mnie ważni i nie wyobrażam sobie, żeby nie było ich obok.

Nagle pokój wypełnił dźwięk przychodzącej wiadomości. Pomacałam drugą stronę łóżka, w której krył się telefon, po czym wygrzebałam go ze skotłowanej pościeli. Na ekranie aparatu widniało multum powiadomień reklamowych, ale one mnie w ogóle nie interesowały. Nie miałam ochoty przeglądać rankingu dla najlepszych odkurzaczy albo zestawienia najmodniejszych błyszczyków na dany rok. Nacisnęłam ikonę ze zdjęciem Minsun, by przeczytać od niej wiadomość.

Minsun

Za godzinkę będziemy u Ciebie z Hyusun, szykuj się! :D

Uśmiechnęłam się pod nosem i odpisałam krótkie „okej". Dzisiaj wybierałyśmy się razem do sklepu po nasze sukienki, ponieważ z Minsun miałyśmy zostać honorowymi druhnami. Od początku byłam wzruszona tą propozycją, bo wiedziałam, że stałam się kimś bliskim i ważnym dla przyszłej panny młodej.

Wstałam z łóżka z pozytywnym nastawieniem. Wzięłam lekko naburmuszoną kotkę w objęcia, ale gdy przyjęła ode mnie porcję miziania, od razu zaczęła mruczeć. Rozsunęłam żaluzje, aby wpuścić do pomieszczenia trochę słońca, po czym weszłam do łazienki. Kotkę postawiłam na kafelki, a sama weszłam pod prysznic. To będzie dobry dzień - pomyślałam i oddałam się mojej porannej rutynie. Kiedy wyszłam z parnego pomieszczenia, owinięta ręcznikiem skierowałam swoje kroki w kierunku szafy i niewiele się zastanawiając, sięgnęłam po wieszak z błękitnym sweterkiem, a do tego wyjęłam dopasowane beżowe rurki. Przyłożyłam do siebie zestaw i zerknęłam na kotkę, która przyglądała mi się w lustrze z kocim zaciekawieniem.

- Czuki, co o tym myślisz? - Uśmiechnęłam się promienie do syjamki, po czym okręciłam wokół siebie. Kotka w odpowiedzi tylko miauknęła - nie wiem, czy była to aprobata z jej strony, czy po prostu jej się nudziło. Zaśmiałam się mimowolnie i założyłam wybrane przez siebie ubranie. Następnie, nie zwlekając ani chwili dłużej, zeszłam na dół, gdzie moi bliscy rozkoszowali się śniadaniem.

Dzisiaj na stole piętrzyły się naleśniki oraz jajecznica, która swoim kuszącym zapachem zapraszała do skosztowania. Od tego widoku zaburczało mi w brzuchu. Przywitałam się z dziadkami i uśmiechnęłam się do nich promiennie. Zawsze staraliśmy się spędzać razem sobotnie i niedzielne poranki, bo w tygodniu nie mieliśmy nawet okazji powiedzieć sobie „dzień dobry" - zazwyczaj wychodziłam do kliniki, kiedy oni jeszcze spali.

- Witaj, kluseczko, jak minęłą noc? - powitał mnie ciepło dziadek, po czym odłożył gazetę.

Nabiłam widelcem, żółtą masę jajeczną i przymknęłam oczy, gdy trafiła do moich ust. Tego było mi dzisiaj trzeba. Babcia zaśmiała się, podsuwając kubek z grafiką różowego misia i jego płynną zawartość świeżo parzonej kawy z mlekiem. Uniosłam kącik ust i upiłam łyk aromatycznego napoju. Wczoraj spaliłam trochę kalorii, więc musiałam uzupełnić jakoś te zgubione kilogramy. Moje policzki zapłonęły na tę myśl, przywołując wspomnienia wczorajszego wieczoru i namiętne pocałunki Sojoona, które wciąż przyprawiały mnie o rozkoszne palpitacje serca. Ten dzień jednak, chciałam poświęcić dziewczynom, więc myśli o mężczyźnie musiałam odłożyć na później.

- Jedz powoli, przecież nikt ci tego talerza nie ukradnie - upomniała mnie delikatnie babcia, po czym sama zabrała się za jedzenie.

- Trochę się spieszę. - Instynktownie spojrzałam na zegarek.

- Zdążyliśmy wywnioskować to po tym, jak w ekspresowym tempie jajecznica zniknęła z twojego talerza - skomentował z uśmiechem dziadek, po czym sięgnął po dżem truskawkowy, aby obficie posmarować naleśnika.

- To jakie masz na dzisiaj plany? - zapytał zaciekawiony.

- Umówiłam się z dziewczynami, żeby poszukać sukienek na wesele... Właściwie to Minsun tak zarządziła. - Wzruszyłam ramionami. - Ja się tylko dostosowałam do jej planów.

- Z tą dziewczyną nie ma dyskusji - mruknął z udawaną powagą dziadek.

Babcia wywróciła oczami, ale dostrzegłam ten ciepły błysk w brązowych oczach na wzmiankę imienia Koreanki. Moi dziadkowie, tak samo jak ja, kochali tę szaloną dziewczynę. Zresztą jak można było jej nie kochać? Była dla nas promykiem słońca, który przeganiał deszczowe chmury.

- A wy co dziś robicie? - zapytałam zaciekawiona, nalewając do wysokiej szklanki sok pomarańczowy.

- Muszę zajrzeć do wypożyczalni, bo mieli akurat dowieść nowy sprzęt kempingowy i chcę go obejrzeć osobiście. Później wybiorę się na ryby z Jaejongiem... - zaczął wyliczać z entuzjazmem dziadek.

Wędkarstwo było jego pasją, więc zawsze swój wolny czas wykorzystywał na to hobby. Na dodatek zupełnie tracił głowę, gdy znajdował takiego samego pasjonata do wędkarstwa jak on, z którym mógł się dzielić swoimi spostrzeżeniami.

Przytaknęłam pobłażliwie staruszkowi z uśmiechem, po czym mój wzrok zawędrował w stronę babci. Seniorka uśmiechnęła się do mnie i mrugnęła konspiracyjnie.

- Och, myślę, że zostanę dzisiaj w domu i po rozwiązuję krzyżówki - oznajmiła, częstując się naleśnikiem.

Chciałam coś jeszcze powiedzieć, ale nie zdążyłam, bo do pomieszczenia wpadła rozemocjonowana Minsun.

- Witam wszystkich! - Zerknęła na mnie przelotnie. - Nana, widzę, że jesteś gotowa, więc idziemy.

W odpowiedzi zaśmiałam się bezradnie i wstałam od stołu.

Coś czuję, że szykuje się niezapomniany wypad - pomyślałam.

***

Jazda samochodem upłynęła nam spokojnie, bo za kierownicą siedziała Hyusun. Przy Minsun obawiałabym się, czy na pewno dojadę w jednym kawałku do miejsca, do którego dziewczyny chciały mnie tak ochoczo zabrać. Naszym celem okazał się ekskluzywny butik z sukienkami na każdą okoliczność. Ta okazja była dla mnie wyjątkowa, ponieważ pierwszy raz miałam być druhną. W mojej rodzinie rzadko odbywały się takie uroczystości, ponieważ tata był jedynakiem, a mama miała tylko jednego brata, który niestety umarł w wieku pięciu lat. Z dalszą rodziną natomiast nie utrzymywaliśmy bliższych kontaktów. Wesele Hyusun było więc dla mnie naprawdę wyjątkowym wydarzeniem, którego wyczekiwałam z niecierpliwością. Gdy w końcu znaleźliśmy puste miejsce parkingowe, rozpięłam pasy i opuściłam pojazd.

Seul był gwarnym i ruchliwym miastem, więc zastanawiałam się czasem, czy w tym zgiełku i zamieszaniu miewał też spokojniejsze dni, gdzie ulice pustoszały i każdy zajmował się swoimi sprawami w zaciszu czterech ścian. Chłód powietrza i paplanina Minsun przystopowały trochę galop moich zdradzieckich myśli o Sojoonie. Myślałam o nim non stop, ale dalej się wahałam w pewnych decyzjach. Może byłam zbyt nieśmiała, aby dać się ponieść tym uczuciom? Westchnęłam roztargniona, gdy poczułam ciepłą dłoń na ramieniu.

- Wszystko w porządku? - zapytała mnie zmartwiona Minsun, a jej wiśniowa grzywka, opadła swobodnie na czoło, dodając jej tym samym dziecięcego uroku. W międzyczasie dołączyła do nas Hyusun i przyjrzała mi się przenikliwie. Pokręciłam głową i uśmiechnęłam się wesoło, biorąc obie dziewczyny pod pachy, po czym poprowadziłam je na zatłoczony chodnik.

- W jak najlepszym - odpowiedziałam niewinnie. - To gdzie ten sklep, do którego chciałyście mnie zabrać? - Zerknęłam kątem oka na Hyusun. - Nie chcę dziś nikomu ładować się na głowę ze swoimi rozterkami, porozmawiamy kiedy indziej - mówiąc to, postanowiłam, że dzisiaj nie będę już więcej wracać myślami do Koreańczyka. Miał to być nasz babski wypad, więc zamierzałam z niego korzystać i cieszyć się każdą chwilą.

- Powiedzmy, że ci wierzę - odparła kąśliwie Minsun, a Hyusun się zaśmiała i wywróciła oczami.

- Wszystko ładnie i pięknie, moja droga przyjaciółko, ale prowadzisz nas w niewłaściwą stronę - wtrąciła się Hyusun i nakierowała nas na prawidłowy kierunek.

Mijałyśmy wiele sklepów, które za swoimi witrynami oferowało różnorodne towary, buty, ubrania i torebki. Cieszyło oczy, ale też sprawiało, że portfel zaczynał płakać. Cieszyłam się, że tato co jakiś czas zasilał mi konto, bo niewiele zarobiłam w kawiarni, a nie otrzymałam jeszcze pierwszej wypłaty jako rejestratorka. W wyśmienitych humorach szłyśmy przed siebie, nie zwracając uwagi na krzywe spojrzenia, jakie rzucali nam przechodnie.

Zatrzymałyśmy się przed wielkim sklepem, gdzie na witrynach sklepowych po obu stronach wejścia stały dostojne manekiny ubrane w eleganckie kombinezony, wykwintne garsonki oraz kolorowe sukienki o różnych krojach. „Pearl Dream" - ta nazwa, była dobrym określeniem pomieszczenia, do którego weszłyśmy. Prostokątne wnętrze biło szykiem i elegancją, ściany o barwie jasnego beżu otulały swoim delikatnym kolorem, a białe stojaki i podesty były dekoracją tego miejsca. W rogu, przy przymierzalni, dostrzegłam dwa kremowe fotele i stolik, które zachęcały, aby rozsiąść się na wygodnym siedzisku i dać ulgę zmęczonym nogom. Zza lady podeszła do nas kobieta ubrana w schludną czarną garsonkę i uśmiechnęła się uprzejmie.

- Dzień dobry, witamy w butiku „Pearl Dream". W czym mogę pomóc? - odezwała się na przywitanie.

- Przyszłyśmy obejrzeć sukienki dla moich druhen - odezwała się Hyusun i spojrzała na nas sugestywnie.

Kobieta przytaknęła, po czym ruszyła między rzędy wieszaków tworzących swoisty korytarz, którym podążaliśmy za nią na dział sukien ślubnych.

- Proszę się rozejrzeć. Zaraz przyjdzie do was koleżanka, która pomoże wam w wyborze.

- Nie trzeba, poradzimy sobie - zarządziła grzecznie Hyusun.

Ekspedientka tylko skinęła w naszą stronę, po czym opuściła nas cicho. W kwestiach mody zdecydowanie to Hyusun dominowała. Nauczyłyśmy się już z Minsun, że dziewczyna była naszą modową pionierką. Nie sprzeczałyśmy się w tym z przyjaciółką, bo wiedziałyśmy, ile jej to sprawiało radości. Rozejrzałam się wokół i poczułam się przygnębiona ilością ubrań.

- No dobra, to teraz możemy zacząć zabawę. - Hyusun klasnęła w ręce rozbawiona. Spojrzałyśmy z Minsun po sobie, po czym westchnęłyśmy zrezygnowane, bo czekało nas parę godzin ślęczenia w butiku, aż nasza przyjaciółka przewertuje wszystkie wieszaki, trafiając na odpowiednie sukienki dla nas. Zgodnie z Minsun usiadłyśmy na białym szezlongu w momencie, gdy Hyusun zanurkowała w alejkę eleganckich sukienek i słyszałyśmy już tylko jej ochy i achy.

- Ej, a czemu nie widziałyśmy jeszcze twojej sukni ślubnej?! - zawołała Minsun w stronę, gdzie zniknęła nasza wspólna koleżanka.

Uniosłam brew z zainteresowaniem. Koreanka wspominała nam coś, że swoją suknię ślubną kupiła z siostrą i mamą Sama, gdy była w Anglii, ale nie chciała zdradzić zbyt wiele. Jak to nam powiedziała - zobaczymy ją dopiero w dniu ślubu i mamy dalej w ten temat się nie zagłębiać. Nie drążyłam sprawy, ale Minsun byłą osobą, która tak łatwo nie odpuszczała. Zawsze zasypywała dziewczynę pytaniami, a Hyusun, uparcie je ignorowała. Ja wolałam nie wchodzić pomiędzy te słowne potyczki.

- Ile razy mam mówić, że nic na ten temat nie powiem? - odpowiedziała uśmiechnięta Hyusun, gdy wyłoniła się z dwoma wieszakami w dłoni. - Znalazłam dla was kreacje. - Z triumfalnym uśmiechem wyciągnęła w naszą stronę sukienki.

Na twarzy Minsun pojawił się nieładny grymas, na co mimowolnie się uśmiechnęłam, bo wyglądało to zabawnie z mojej perspektywy.

- Jesteś okropna - powiedziała tylko Minsun z wyrzutem, lecz wiedziałam, że nie była zła. Kochałyśmy się jak siostry i nawet małe kłótnie nam nie przeszkadzały.

- Myślałam, że zajmie ci to więcej niż parę godzin, a tu proszę, wyrobiłaś się w niecałe dwadzieścia minut! Myślę, że pokonałaś swój rekord - zażartowałam. Wstałam i podeszłam do Hyusun, by spojrzeć na sukienki bliżej, a dziewczyna wręczyła mi jeden z wieszaków. Sukienka miała delikatnie różowy kolor.

- Och, mogę tylko powiedzieć, że upatrzyłam je dla was już trochę wcześniej. - Mrugnęła do mnie rozbawiona. - A teraz idźcie dziewczyny się przebrać, bo chcę was zobaczyć. - Po tych słowach popchnęła mnie lekko w stronę przebieralni.

- Dobrze, dobrze już idę. - Zaśmiałam się i posłusznie ruszyłam w stronę parawanu.

- Żebyśmy miały jasność - zaczęła groźnie Minsun, podchodząc do przyjaciółki - jeśli mi się nie spodoba, to przyjdę w szlafroku.

- Możesz nawet przyjść nago, obyś tylko była na ślubie jako moja druhna - odparła wesoło Hyusun.

- O mamo! - zawołałam rozbawiona tą wymianą zdań. - Hyusun, nie podsuwaj jej takich pomysłów!

Pokręciłam głową zrezygnowana i skupiłam się na sukience. Gdy tylko się z nią uporałam, spojrzałam na swoje odbicie. Sukienka na ramiączkach, do kolan, o delikatnie lejącym się materiale i lekko zmarszczona po bokach, idealnie podkreślała atuty mojej sylwetki. Jasnoróżowa barwa materiału nie była zbyt krzykliwa, ale ładnie kontrastowałą z opaloną skórą. Prosta sukienka ślicznie się na mnie prezentowała. Odkryłam parawan i wyszłam do czekającej na mnie Hyusun i Minsun. Okręciłam się wokół dziewczyn, by pokazać im się w całej okazałości. Minsun, w tej samej sukience, prezentowała się równie niezwykle.

- Hyusun, jesteś po prostu genialna! - powiedziałam zachwycona.

- Chyba szlafroczek sobie odpuszczę - skomentowała ze śmiechem Minsun.

- A myślałam, że przyjdziesz nago - rzuciła zaczepnie Hyusun i przyłożyła dłoń do ust, aby ukryć śmiech.

- Aish, miej litość dla swoich gości! Chcesz, żeby zamiast iść na do restauracji, wylądowali na białej sali operacyjnej? - Wiesz, jaka byłabym zażenowana, gdybym twoich gości doprowadziła do zawału?

- Och, dziewczyny, cieszę się, że was mam! - Hyusun przytuliła się do nas.

- My też ciebie kochamy - odparłam wesoło razem z Minsun, po czym pozwoliłam się tulić przyjaciółce, gdy moje serce wypełniało się ciepłem, jakby ktoś je polał płynną gorącą czekoladą.

Naprawdę się cieszę, że mam was przy sobie...

*****

I mamy to rozdział dwudziesty pierwszy, już niewiele tak brakuję do końca 🙃 Rozdział bez żadnych ekscesów, tak na spokojnie. Co byście powiedzieli na jeszcze jeden rozdział? Chciałam podziękować mojej przyjaciółce, która sprawuję pieczę nad tą historią, aby miała ręce i nogi.
AlliceaWonder ❤️❤️ Dziękuję 🥰


You are reading the story above: TeenFic.Net