Byłam w patowej sytuacji, nie wiedziałam, co powinnam zrobić, ale uznałam, że samym staniem nie uratuję resztek godności. Z westchnieniem ruszyłam przed siebie, pozbierać porozrzucaną bieliznę. Nie tak wyobrażałam sobie spotkane z dziadkami i poznanie tak ważnych dla nich osoby. Przełknęłam ślinę, z każdym krokiem czując coraz większe zażenowanie. Czuki chyba stwierdziła, że domniemane zagrożenie pod postacią wielkiego psiska znikło i wyszła ze swojej kryjówki popałętać mi się pod nogami. Sojoon podniósł się z kupki kolorowych fatałaszków, a właściwie odskoczył od nich jak poparzony. Wyraz jego twarzy był tak zabawny, że kąciki moich ust same powędrowały ku górze. Miałam się już schylić po stanik, gdy usłyszałam okrzyk furii i zaskoczenia.
– Oppa?! Ty niewyżyty zboczeńcu, wstyd mi za ciebie!!! – Z grupki starszych osób wybiegła w naszą stronę ładna szczupła dziewczyna żywo gestykulując rękami. Jej brązowe oczy ciskały piorunami, a policzki były lekko zaczerwienione ze złości. Podniosłam stanik i stanęłam jak słup soli. Sparaliżowana tak niespodziewanym wybuchem byłam w stanie tylko patrzeć, jak siostra So Joona się na niego wydziera.
Mężczyzna miał minę, która sugerowała, że w tym momencie chciałby być gdzieś indziej, z dala od kazań siostry. Zebrałam szybko to, co walało się po ziemi i z nadzieją, że nie zwrócą na mnie uwagi, podeszłam, żeby wrzucić je z powrotem do walizki. Chwyciłam za rączkę zamknięty już bagaż. Odwróciłam się twarzą do czterech wpatrujących się we mnie par oczu. Miałam nadzieję, że wkrótce wszyscy zapomnimy o tym incydencie.
– Co...? Zboczeniec?! Daebak – krzyknął na siostrę zaskoczony. – Czy ja ci na takiego wyglądam?! – dodał, śmiejąc się ironicznie, chodząc to w jedną to w drugą stronę.
Obawiając się, że ta pogawędka zejdzie na złe tory, postanowiłam się dyskretnie wycofać, lecz mężczyzna to zauważył i oskarżycielsko wskazał na mnie palcem.
No to nici z ucieczki.
– Ty! To wszystko twoja wina! – oznajmił zdenerwowany.
Popatrzałam na niego zdziwiona.
– Co...? Moja?! – Zaśmiałam się. Nie miałam pojęcia, gdzie dostrzegał moją winę. Poczułam, jak krew zaczęła się we mnie gotować, uniosłam ironicznie brew.
– W czym niby jest moja wina? Ta walizka, która nie wiadomo jakim cudem była niedomknięta, uratowała ci nos. Cała jej zawartość uratowała ci, ten śmieszny narząd węchu – Podeszłam i dźgnęłam go palcem w pierś.
Chciałabym odnosić się do niego grzeczniej, ale w tamtej chwili straciłam wszelkie złudzenia, że jestem w stanie. Wyglądał, jakby chciał coś powiedzieć, lecz nasza pozbawiona sensu sprzeczka została przerwana przez dobrze nam znaną osobę.
– Nana i Sojoon! Starczy, już tych waszych przepychanek.
Popatrzyłam na babcię zdezorientowana. Z mojej perspektywy wyglądało to bardziej na starcie. Miałam nawet ochotę coś mu zrobić. Wyobraźnia podsuwała mi wiele scenek, które do miłych nie należały. W duchu się cieszyłam, bo jeszcze chwila, a mogłoby być naprawdę nieprzyjemnie, oczywiście nie dla mnie. Wcieliłabym się w Anioła Zagłady, a Sojoon byłby moją ofiarą błagającą mnie o litość. Tak, to byłoby idealne.
Rzuciłam ostatnie zirytowane spojrzenie w stronę rozdrażnionego mężczyzny i popędziłam z bagażami do babci, która śmiała się radośnie. Gdy uwolniłam się z jej objęć, przytulił mnie dziadek. Dziadzio to dopiero miał uścisk jak niedźwiedź. Ucałował moje czoło, mówiąc, że cieszy się, że z nimi jestem. Wziąwszy ode mnie bagaże, zaniósł je do środka. W oku zakręciła mi się łezka. Tak bardzo mi ich brakowało, nie mogłam uwierzyć, że byłam tam z nimi, czułam, że tak powinno być już zawsze.
Objęłam babcię. Pomimo sześćdziesięciu ośmiu lat nadal wyglądała kwitnąco. Niewielkie bruzdy i zmarszczki okalały jej twarz. Ciepły uśmiech, zielone roześmiane oczy, przed którymi nic nie było w stanie umknąć. O tak! Babcia zawsze wiedziała, gdy coś przeskrobałam. Krótkie brązowe włosy gdzieniegdzie poprzetykane siwymi kosmykami miała ułożone z grzywką na boku, w uszach złote klipsy z finezyjnym wzorem. Całość dopełniła elegancka jasnozielona garsonka z przypiętą złotą broszką w kształcie róży ze szmaragdowym oczkiem. Do tego posrebrzane baleriny. Całość chronił pomarańczowy fartuszek z nadrukiem białej czapki kucharskiej. Babcia Rozalia wyładniała, nie jednego staruszka mogłaby doprowadzić do szybszego bicia serca. Było widać, że jest jej dobrze w Seulu.
Dziadku Stefanie, broń swojej damy – pomyślałam.
Dziadek był wesołym człowiekiem. Wysoki, opalony, o twarzy poznaczonej bruzdami dodającymi mu uroku. Bystre brązowe oczy przenikały na wskroś, więc okłamywanie go z powodzeniem nie wchodziło w grę (Daniel raz spróbował, ale na dobre mu to nie wyszło). Pomimo siedemdziesięciu pięciu lat nie osiwiał za bardzo i na jego głowie pozostały czarne pasma krótkich włosów. Ubrany był w granatowe spodnie i kamizelkę tego samego koloru. Pod kamizelką pyszniła się biała koszula. Do tego eleganckie czarne buty.
Babunia wzięła mnie pod rękę, gdy podeszło do nas starsze małżeństwo wraz z siostrą Sojoona. Kątem oka zauważyłam, jak wchodzi do domu dziadków.
– Nana poznaj państwa Kim Eun Yeon i Kim Jae Jong oraz ich wnuczkę Kim Min Sun – przedstawia mi ich.
Ukłoniłam się im lekko w geście powitania. Starsza kobieta w odpowiedzi podeszła do mnie i przytuliła, śmiejąc się serdecznie. Owiał mnie przyjemny różany zapach. Pani Kim Eun miała włosy obcięte na pazia pofarbowane na ciepły brąz. Ubrana w garsonkę podobną do tej babci w morskim odcieniu, perłową biżuterię i niezbyt mocnym makijażu prezentowała się dostojnie i kobieco. Kiedy uwolniłam się z jej objęć, złapała mnie za policzki, mówiąc:
– Jakaś ty urocza. Rozi dużo o tobie opowiadała, cieszę się, że w końcu z nami jesteś. – Dała mi całusa w policzek. – Nie krępuj się mówić do mnie babciu – dodała. Kiwnęłam, głową skrępowana, uśmiechając się do niej. Uścisnęła moją rękę, by po chwili dołączyć do mojej babci, która weszła do środka, mrucząc, że przypalą jej się zaraz potrawy na kuchence.
Został tylko pan Kim Jae Jong, który okazał się wesołym żwawym staruszkiem z siwiejącymi na skroniach czarnymi włosami. Okulary typu kujonki w czarnej oprawie dodawały mu uroku. Przyszło mi na myśl, że fajnie by wyglądał, mając jeszcze jakąś fikuśną fajeczkę. Przywitał się ze mną wesoło i z radością dołączył do reszty domowników. Ubrany był w koszulę na krótki rękaw, do tego szare spodnie w czarną kratę i brązowe buty. Elegancko, ale na luzie. Państwo Kim sprawiali jak najbardziej pozytywne wrażenie wesołych staruszków.
Spojrzałam w roześmiane oczy Minsun, która mnie objęła i tak ruszyłyśmy w stronę domostwa.
– Wybacz, za mojego brata. Babcia Rozi powiedziała, że jesteś młodsza, więc od teraz mów mi unni. Nasze babcie przygotowały dużo jedzenia – szepnęła do mnie konspiracyjnie – a na pewno jesteś głodna. – Parsknęłam śmiechem i przytaknęłam. Dosłownie burczało mi w brzuchu.
Kim Min Sun sprawiała wrażenie wesołej i rozgadanej dziewczyny, strzelała zdaniami jak żołnierz pociskami. Ubrana była w letnią zieloną koszulkę na ramiączka, białe szorty z ozdobnym czarnym paskiem. Włosy miała długie, falowane o barwie przygaszonej czerwieni. Okrągła buzia nadawała jej trochę dziecinnego wyglądu.
Zawołałam kotkę i razem weszliśmy do środka, po czym Minsun zamknęła z nami drzwi.
W holu nęciły mój nos przeróżne smakowite zapachy, aż ślinka sama ciekła. Weszłam razem z Minsun do przestronnego pomieszczenia, gdzie kuchnia pełniła też rolę jadalni. Szafki miały ładny oliwkowy odcień, w środku, między nimi a zlewem, widniały białe kafelki z czarnymi zawijasami. Nad kuchenką stała babcia i mieszała energicznie w garnku, a obok pani Kim szykowała ryż. Na wyspie kuchennej piętrzyły się przystawki o intensywnym aromacie. Głównie świeże i marynowane warzywa oraz kimichi, czyli sfermentowana pikantna kiszona kapusta.
Babcia często to przywoziła, jak do nas przyjeżdżała. Mnie niezbyt smakowało, lecz tacie spodobał się ten orientalny smakołyk, więc babcia Rozi przywoziła tego do Polski kilogramami. Na widok tych wszystkich potraw brzuch znów dał o sobie znać. Babcia obróciła się do mnie z uśmiechem i puściła oczko, obwieszczając, że zaraz możemy usiąść do stołu. Uśmiechnęłam się i podeszłam do pani Kim z zamiarem zaoferowania pomocy w roznoszeniu tych wszystkich pyszności.
Gdy babcia pierwszy raz przyjechała do Polski i przywiozła Koreańskie jedzenie, obawiałam się, że mi nie posmakuje. Co jak co, ale te dania nie wyglądały apetycznie, a nazwy potraw często przerażały (chociażby wywar z ogonów wołowych). Ze znanych mi dań najbardziej lubiłam Bibimbap, czyli ryż z sezonowymi warzywami, mięsem, grzybami i pastą gochujang z kleistego ryżu, soli, chili i fermentowanej soi, udekorowanej żółtkiem. Ładnie to wyglądało, a smakowało jeszcze lepiej.
Minsun zaczęła rozkładać sztuce oraz pałeczki – nieodłączny element do jedzenia w kuchniach azjatyckich. Rzuciłam okiem na zastawiony stół o kremowej barwie z krzesłami tego samego koloru o czerwonych obiciach, wszystko wyglądało ładnie i starannie. Całe pomieszczenie było jasne i przytulne. Meble, sprzęty AGD – to wszystko sprawiło, że poczułam się, jakbym mieszkała tu od dawna. Panowała tu taka przyjemna atmosfera, śmiech starszych pań przy naczyniach, wtrącająca się do rozmowy Minsun, kotka ocierająca się o nogi babci.
Wyjęłam telefon z nerki i wysłałam do mamy SMS-a, że już jestem u babci i szykujemy się, aby zasiąść do śniadania. Tak naprawdę w Korei nie ma śniadań, bo, jak twierdzą Koreańczycy, każda pora dnia jest dobra na wystawne jedzenie, więc jedzą cały czas bardzo obficie.
Babcia uśmiechnęła się do mnie zachęcająco, dając znać, żebym usiadła. Postawiła przede mną miseczkę z moimi ulubionym daniem, życząc mi i reszcie smacznego. Pani Kim i Minsun zrobiły to samo, zajadając się pikantną zupą z kimchi. Babcia Rozi zawołała męską częś towarzystwa. Dopiero odgłosy z korytarza oderwały mnie na chwilę od jedzenia.
Dziadek i pan Kim Jae weszli do salonu, rozmawiając o sporcie. Za nimi z posępną miną kroczył So Joon. Zastanawiałam się, co mu się stało, nie spodziewając się, że za parę chwil sama będę tak wyglądać. Wesoła pogadanka nagle zmieniła się w burzę krępujących pytań. Na moje szczęście na pierwszy ogień poszedł Sojoon.
Gdy już skończyliśmy jeść, wstałam od stołu i razem z MinSun zebrałam naczynia do zmywarki. Babcia w tym czasie kroiła szalotkę, a pani Kim parzyła zieloną herbatę. Kiedy podałyśmy poczęstunek wraz z talerzykami na ciasto, babcia podeszła do mnie, odciągnęła na bok, żeby zadać pytanie, którego się nie spodziewałam:
– I jak ci się podoba Sojoon – szepnęła mi do ucha. – Strasznie miły chłopak – dodała.
– Em… Tak, strasznie miły. Aż za bardzo – powiedziałam z kpiącą nutką, na co babcia uśmiechnęła się ciepło. – I nie w moim typie – dodałam dla sprostowania. Popatrzyłam na szarlotkę, która leżała na talerzu na szafce. – Babciu twoje wypieki są mistrzowskie, jesteś skarbem dla Korei – spróbowałam zmienić temat. – A teraz chodźmy, bo chcę zjeść ciasto. – Wzięłam babcie pod rękę i podeszłam z nią w stronę smakowitego wypieku.
Po obfitym śniadaniu czułam się jak balon, jednak nie mogłam sobie odmówić tego ciasta. Stwierdziłam, że najwyżej później będę cierpieć z przejedzenia. Nabiłam na widelczyk odrobinę babcinego specjału. Wszyscy zajadali się deserem, śmiali się, żartowali. Już miałam wziąć pierwszy kęs, gdy usłyszałam rozmarzony głos Pani Kim:
– Rozi, wiesz, chciałabym mieć prawnuki, ale nie zapowiada się na to. Sojoon nie kwapi się, żeby się ustatkować. – Pani Kim westchnęła smutno, patrząc na wnuka znacząco.
Sojoon przełknął, uśmiechając się nerwowo, popił zieloną herbatą, po czym się odezwał:
– Babciu, dlaczego mówisz o takich rzeczach przy jedzeniu? – zapytał Sojoon znużony, poprawiając sobie kołnierzyk dżinsowej kurtki.
Lekko się zaśmiałam, co nie umknęło uwadze mojej babci i Sojoona. Zagryzłam wargę, by się powstrzymać.
– Nana nie ukrywam, że z dziadkiem, też byśmy chętnie powitali prawnuka. – Mrugnęła do mnie, a mi po prostu szczęka opadła.
„Przecież ja jestem za młoda na dziecko” – pomyślałam.
Minsun parsknęła z mojej miny, a ja nie wiedziałam, co powinnam powiedzieć.
– Kiedyś na pewno. Nie mówię nie – powiedziałam wymijająco.
Pani Kim stanęła w mojej obronie:
– Rozi, twoja wnuczka jest taka urocza. Na pewno doczekasz się wspaniałych prawnuków. Nie to, co ja. Minsun jeszcze rozumiem, ma czas. – Minsun kiwnęła głową, zgadzając się ze starszą panią. – Ale Sojoon, ja w jego wieku miałam już dwójkę dzieci – dodała zmartwiona.
Starsi panowie nie wtrącali się do rozmowy kobiet, ale bacznie śledzili jej tok i czasami przytakiwali twierdząco, szczególnie gdy padało słowo „prawnuki”.
– Eunyeon, dzisiaj młodzi myślą inaczej i nie spieszno im do zakładania rodzin. – W obronie Sojoona stanęła moja babcia, nalewając sobie ponownie herbaty.
– Eh… może masz racje – westchnęła. – Ale popatrz, Sojoon ma już trzydzieści dwa lata. Nawet nie ma dziewczyny. Tylko praca, praca i praca. Ile można żyć tą pracą? – kontynuowała naburmuszona.
Kim So jak na zawołanie wstał od stołu i podszedł do swojej babci, dał jej buziaka w policzek, mrugając zawadiacko i zapewnił ją, że jest jedyną najukochańszą kobietą w jego życiu. W taki sam sposób pożegnał się też z moją babcią i podziękował jej za posiłek, po czym wyszedł z domu na spotkanie z klientką.
– Aigoo... Ten łobuz – oznajmiła zarumieniona babcia Sojoon. Ja też postanowiłam odejść od stołu, bałam się, że jak dłużej tu zostanę, też mogą mnie wziąć pod serie pytań w stylu „kiedy się ustatkujesz?”.
Minsun przeczuwała, że chcę się ulotnić, bo zaproponowała mojej babci, że pokaże mi nowy pokój. Uśmiechnęłam się do dziewczyny, która mrugnęła do mnie porozumiewawczo. Babcia przytaknęła i wróciła do rozmowy z Koreanką na temat, o zgrozo, planowania jakiegoś przyjęcia charytatywnego oraz o prawnukach swoich znajomych. Zdecydowanie wolałam stamtąd odejść. Odeszłam od stołu, dziękując za posiłek, dałam babci buziaka w policzek, kiwnęłam lekko głową państwu Kim, zabierając po drodze walizki, ruszyłam do mojego nowego pokoju w towarzystwie Minsun i miauczącej syjamki.
oppa – dziewczyna mówi do starszego od siebie chłopaka (dosł. starszy brat)
unnie – dziewczyna mówi do starszej od siebie dziewczyny(dosł.starsza siostra)
Hejka i jak widzicie jesteśmy, już po pięciu starych rozdziałach, które przeszły małą korektę. To teraz kochani czekajcie na rozdział, pięć, sześć, siedem, które są już napisane, ale teraz dokładnie sprawdzane . A także na rozdział osiem, który dla was szykuje.
Buziaczki ♥️
You are reading the story above: TeenFic.Net