Rozdział 23

Background color
Font
Font size
Line height

Czy słuchasz?
Mój głos jest skierowany do ciebie
Czy słuchasz teraz?
Czy to brzmi jak moje serce?
Jak kropla deszczu spadająca na okno
Jesteś w wodzie
Potrzebuję ciebie Potrzebuję ciebie Tęsknię za tobą

Epik High - Can You Hear My Heart (feat. Lee Hi)

Gotowa na biwak niecierpliwie czekałam na przyjazd Minsun. Przyjaciółka wymyśliła, aby zakończyć ten dzień spaniem pod namiotem, co uznałam za fajny pomysł. Pieczenie pianek i opowiadanie historii wokół ogniska miało swój charakterystyczny i niepowtarzalny klimat. Gdy byłam nastolatką, często wyjeżdżałam z rodzicami lub znajomymi ze szkoły na tego typu wycieczki. Od dawna już nie robiłam takich rzeczy, a szkoda, bo to był fantastyczny czas mojego dzieciństwa. Zdarzało się też, że dziadek Stefan zabierał mnie i Daniela, mojego brata, na całodniowe wypady kamperem. Nie jeden raz taki jednodniowy wypad zmieniał się w dłuższy pobyt gdzieś w ładnej okolicy nad jeziorem. Zawsze miło wspominałam momenty z rodziną, gdy mogłam się odprężyć i korzystać z wolnych chwil. Pielęgnowałam te wspomnienia, aby pozostały ze mną na zawsze. Były jak w albumie, dobrze utrwalone w moim umyśle.

Spojrzałam na leżące obok torby. Miałam nadzieję, że wszystko spakowałam – nie uśmiechała mi się sytuacja, w której zabrakłoby mi jakiejś rzeczy pilnej potrzeby. Taki krótki czas na spakowanie nie był dla mnie dobrym rozwiązaniem. Wolałam z wyprzedzeniem, planować wyjazdy, ponieważ ceniłam sobie organizację i starannie obmyślałam wszystkie najdrobniejsze szczegóły. Pośpiech nie był moim sprzymierzeńcem, ponieważ czasami w chaosie pakowania potrafiłam coś zapomnieć. Usiadłam z westchnieniem na pufie i w myślach wertowałam listę spakowanych rzeczy.

Kochałam spontaniczne zachowania Minsun, więc starałam się nauczyć organizacji w biegu, aby być gotową na różne okoliczności. Takie spontaniczne atrakcje były najlepszym punktem naszych spotkań. Z Minsun zawsze się dobrze bawiłam i uśmiech nie schodził mi z twarzy.

W mojej kieszeni zawibrował telefon. Nie musiałam nawet po niego sięgać, by wiedzieć, że to znak, iż moja przyjaciółka czeka już pod bramą wjazdową. Uśmiechnęłam się pod nosem i sięgnęłam po pikowaną kurtkę, na ramię założyłam trekkingowy plecak, a w dłoń chwyciłam sportową torbę. Kiedy otworzyłam drzwi, powitał mnie rześki chłód powietrza – choć był dopiero październik, nocami można było już zmarznąć. Zdecydowanie jednak wolałam taką aurę, świeższą i mniej deszczową, niż zgniliznę, gdzie powietrze było lepkie i ciężkie.  Październik w tym roku cechował się niższymi temperaturami niż wrzesień, który był znacznie cieplejszy i przyjemniejszy. Pogoda była dość kapryśna, więc nawet prognozy w telewizji nie dawały gwarancji na to, że się sprawdzą.
Zamknęłam dom, a klucz schowałam do doniczki – nie miałam zamiaru brać go ze sobą z obawy, że jeszcze by mi się zgubił w gąszczu wysokiej trawy. Dziadkowie przekazali mi zapasowy komplet i było to wygodne rozwiązanie, bo nie musiałam stać pod drzwiami i czekać, aż ktoś z domowników wpuści mnie do środka. Swobodnie mogłam też wyjść z domu do pracy, gdy dziadkowie spali.
Poszłam w kierunku auta, a Minsun, zobaczywszy moją sylwetkę, wysiadła z pojazdu i wyszła mi naprzeciw.

W świetle lamp ogrodowych zobaczyłam, że Koreanka ubrała bordową ocieplaną kurtkę sportową, czarne rurki, a zamiast czapki miała kremową materiałową opaskę, która podtrzymywała jej długie wiśniowe włosy. Jak zawsze wyglądała ładnie i przebojowo. Posłałam przyjaciółce szeroki uśmiech, który odwzajemniła. Kiedy zrównała się ze mną, przejęła ode mnie sportową torbę. Nie protestowałam, ale z wdzięcznością pozwoliłam jej nieść mój bagaż, choć nie był zbyt ciężki.

–  Gotowa na dzisiejszy biwak? – zapytała wesoło.
–  Jak najbardziej – odpowiedziałam z szerokim uśmiechem. – Tylko nie jestem pewna, czy wszystko spakowałam – dodałam z lekkim zwątpieniem.
Minsun zerknęła na mnie i zaśmiała się dźwięcznie.
–  Jeśli chcesz, możemy jeszcze zawrócić. Hyusun i Samuel trochę się spóźnią, więc mamy czas.
Nie zaskoczył mnie fakt, że Samuel będzie z nami, ponieważ on i Hyusun, byli jak papużki nierozłączki – więcej czasu spędzali razem niż osobno. Nie wiem, co musiałoby się wydarzyć, aby swój wolny czas spędzili oddzielnie.
–  Nie no, idziemy... – Złapałam ją za ramię i poszłyśmy razem w stronę samochodu. – Pewnie zapomniałam tylko jakiejś  drobnostki.
–  Naprawdę mogę poczekać – zachichotała. – Dla mnie to nie problem.

– Wiem, wiem, ale już nie zwlekajmy –  puściłam do Koreanki oczko i wrzuciłam plecak na tylne siedzenie, po czym sama usiadłam na miejscu pasażera. Minsun westchnęła zrezygnowana, odłożyła moją torbę, a następnie wsiadła za kierownicę.
– Sugerujesz, że Sam odwali za nas ciężką pracę? – zagadnęłam po chwili, kiedy przekręciła kluczyk w stacyjce i odjechałyśmy  z posesji.
– Inaczej być nie może! – parsknęła śmiechem. – Ktoś musi za nas rozłożyć namioty, bo to przecież typowo męskie zadanie, a w tej kwestii równouprawnienia nie ma – podkreśliła.
–  Biedny Sam… Chyba nie wie, w co się pakuje – powiedziałam żartobliwie. – Trzy kobiety i on…
Włączyłam radio, a w głośnikach rozbrzmiała utwór „ATP” Rose z Black Pink w duecie z Bruno Marsem. Podobała mi się ta piosenka – była rytmiczna i szybko wpadała w ucho. Zresztą nic dziwnego, bo ten kawałek zrobił furorę w Internecie, zdobywając trzynaście milionów wyświetleń na YouTube.
–  Samuel znalazł sobie męskie wsparcie w postaci mojego brata, więc będzie miał towarzysza w niedoli. – Minsun zachichotała.

Udawałam, że ta informacja nie zrobiła na mnie wrażenia, choć ciepło rozchodzące się w okolicach serca zaprzeczało temu zachowaniu. Tak naprawdę chciałam jak najszybciej zobaczyć mężczyznę, który od dłuższego czasu wędrował po moich myślach. Odwróciłam się w stronę szyby, aby podziwiać miejskie alejki, nim włączymy się do głównego ruchu ulicznego. Podczas jazdy uśmiech radosnego oczekiwania nie schodził z mojej buzi. Minsun nic taktownie nie mówiła, zresztą sama nie wiedziałam, jak mogłabym zacząć temat naszej relacji. Co tak naprawdę czułam do jej brata? Moje serce znało odpowiedź, lecz rozum na razie trzymał się na dystans, jakby miał wątpliwości. Oba organy nie chciały na razie ze sobą współpracować, by nazwać ten stan rzeczy jednym głosem.
                                                                                                    ***
Nie spodziewałam się, że o tej porze roku ujrzę na polu biwakowym tak dużo namiotów. Zdziwiło mnie, bo w Polsce w okresie jesiennym Polacy niechętnie biwakowali, ale za to częściej podróżowali za granice do cieplejszych rejonów. Tutaj jednak pole było zapełnione, jakby jesienne chłodne powietrze nie przeszkadzało Koreańczykom w spędzaniu ze sobą czasu. Wysiadłam z samochodu i rozejrzałam się w celu znalezienia naszego sektora. Myśl, że znajomi już tu są i na nas czekają, lekko mnie uspokoiła. Ostatecznie to my przyjechałyśmy lekko spóźnione, ponieważ postanowiłyśmy po drodze dokupić jeszcze parę drobiazgów.
Pomogłam Minsun wypakowywać z bagażnika sprawunki i bagaże, gdy z oddali usłyszałyśmy nawoływanie Hyusun. Mimo że było już ciemno, liczne lampy oświetlały ścieżki między sektorami pola, dzięki czemu latarki były tu zbędne.

–  Natalio i Minsun, jak się cieszę, że w końcu jesteście! – Hyusun podbiegła do nas i obdarowała buziakami nasze policzki. – Chłopcy uporali się z namiotami, więc możemy od razu zacząć się relaksować – oznajmiła rozradowana.
– Och, i to mi się podoba! – zawtórowała Minsun.
Hyusun wzięła od nas część rzeczy i razem poszłyśmy w kierunku naszych namiotów. Po drodze mijałyśmy też innych biwakowiczów, więc uprzejmie się z nimi witałyśmy. Hyusun miała w naszym trio zawsze więcej do powiedzenia niż my, więc relacjonowała wszystko, co nas do tej pory ominęło, wesoło przy tym gestykulując.

– Widzę chłopaków – mruknęła w pewnym momencie Minsun.
Rzeczywiście, w oddali dostrzegłam znajomych mężczyzn, krzątających się wokół obozowiska. Weszłyśmy na nasz sektor i od razu powitały nas uśmiechy Sama i Sojoona, choć ten drugi od razu skupił całą swoją uwagę na mnie. Spodobało mi się to, więc odwzajemniłam nieśmiało uśmiech, a moje policzki spąsowiały. Próbowałam to jakoś ukryć, ale kiepsko mi szło, ponieważ Sam to zauważył i puścił do mnie konspiracyjnie oczko.
– Cześć wam!  – przywitałam się.
Anglik w odpowiedzi posłał mi szeroki uśmiech, a Sojoon obdarował tym swoim charakterystycznym uśmieszkiem, wraz z którym pokazał się uroczy dołeczek. Miałam chęć do niego podejść i go pogłaskać, chciałam nacieszyć się tym widokiem z bliska…
– Witamy! – przerwał moje rozmyślania Samuel. – Na początku, z moim szanownym przyjacielem, chcielibyśmy wam, drogie niewiasty, podziękować za zaproszenie do waszego zacnego grona – zaczął wesoło, zgarniając ramieniem Sojoona. – Pozwólcie, drogie panie, że dotrzymamy wam towarzystwa.
– A to nie było tak, że bezczelnie się wprosiliście? – mruknęła Minsun zaczepnie.

– Och, droga Minsun, ty i twój cięty język nigdy mnie nie zawodzą – odparował Anglik.
– Może zamiast pracować w korporacji, powinieneś być komikiem? – Sojoon uśmiechnął się z przekąsem, po czym szturchnął Sama pięścią w bok, na co ten się tylko skrzywił i spojrzał na towarzysza z udawanym oburzeniem.
–  Przyjacielu, dziękuję ci, że to dostrzegasz – powiedział żartobliwie Sam, poczym zwrócił się do narzeczonej: – Kochanie, jak myślisz, czy powinienem zmienić profesję?
– Kiepski jesteś w tym, więc zapomnij – oznajmiła Minsun prowokacyjnie, lecz w jej oczach mignął błysk rozbawienia.
Parsknęłam śmiechem, bo, co jak co, ale moja przyjaciółka potrafiła wbić szpilę, choć wiem, że robiła to tylko w żartach. Przyjaciele byli dla niej najważniejsi i, tak samo jak ja, mogłaby za nimi wskoczyć w ogień i ich z niego wyciągnąć, nim by się w nim doszczętnie spalili.
– Och, zraniłaś moje biedne serce! Sojoon, twa siostra ma kwaśne usta! – rzucił żartobliwie Sam.
Koreańczyk tylko wzruszył ramionami i zrobił zabawną minę, lecz nie odezwał się w obronie siostry.
– Chodź, mój Żartownisiu, to cię pocieszę. – Hyusun podeszła do Sama i go przytuliła.
–  Kochanie, tylko ty tu mnie doceniasz! – Uśmiechnął się Sam i mocno przytulił narzeczoną.
–  Ej, jako twój kumpel też cię wspieram! – Sojoon poklepał go przyjacielsko po plecach.
– Zdecydowanie robisz to za mało – odparował Samuel z lekkim śmiechem.
Uśmiechnęłam się na tę beztroską, przyjacielską scenę. Czułam się przy nich swobodnie, a ta rozluźniona atmosfera sprawiła, że chciałam pozostać jak najdłużej w ich rozbawionym towarzystwie.
–  Myślę, że byłbyś niezłym komikiem – odezwałam się spokojnie i podeszłam do pary.
Samuel objął mnie wolnym ramieniem, a Hyusun zaśmiała się na widok mojego zaskoczonego wyrazu twarzy, po czym uszczypnęła mnie w policzek. Rozluźniłam się i pozwoliłam się otulić ciepłu, jakie biło od tej dwójki.
– Dobra, mam teraz dwie fanki, więc może spróbuję? Nawet jak mój cięty język nie rozbawi publiczności, to chociaż wy udawajcie, że to was śmieszy!
Zaśmiałyśmy się obie z Hyusun i pokiwaliśmy głowami na znak zgody. Minsun tylko wywróciła oczami, ale jej kąciki ust też uniosły się do góry.
–  Oki, oki, ja podziękuję tym występom. Idę odłożyć bagaże i będę się nieprzyzwoicie lenić – powiedziała rozmarzona, po czym rozejrzała się wokół i zapytała: – Dobra, chłopaki, ale który to nasz namiot?
– Czarno-zielony  –  odpowiedział jej Sam.

Wokół małego obozowiska znajdowały dwa namioty – jeden większy od drugiego. Ten sporych rozmiarów był czarno-zielony i spokojnie mógł zmieścić naszą trójkę, a mniejszy, czerwono-czarny, był przeznaczony dla naszych męskich kompanów. Między nimi znajdowało się kamienne palenisko, w którym już wesoło tańczył ogień. Chłopcy porozkładali wokół ognia turystyczne krzesła, abyśmy mieli możliwość wygodnie się rozsiąść i cieszyć się ciepłem płomieni.
Razem z Minsun zanurkowałyśmy do namiotu przeznaczonego dla nas, aby się rozpakować. Koreanka zajęła prawą stronę namiotu, Hyusun ulokowała się na środku, więc mi pozostała tylko lewa strona, choć jakby dobrze to wszystko rozplanować, to miejsca starczyłoby na jeszcze jedną osobę. Gdy już się uporałam ze śpiworem i innymi drobniejszymi sprawunkami, postanowiłam dołączyć do reszty naszej ekipy. Zerknęłam w stronę Minsun, bo chciałam się zapytać, czy pójdzie ze mną, jednak była zajęta czymś w telefonie.
– Później do was dołączę, muszę zadzwonić… trochę mi to zajmie – uśmiechnęła się niewinnie.
– Oooo, czyżby to pan „Nowa Randka”? – Zaśmiałam się.  – Później chcę znać szczegóły.
Minsun zrobiła zabawny gest ręką, aby mnie wyprosić z namiotu. Rozpięłam suwak, a lekka leśna bryza otuliła mnie jak mięciutka kołderka. Nieopodal nas był nieduży zagajnik porośnięty zielonym mchem, dzięki czemu powietrze w tym rejonie było zdecydowanie świeższe niż w innych miejscach obozowiska.

Kiedy wynurzyłam się z namiotu, na swoim ramieniu poczułam dłoń Sojoona. Spojrzałam w roześmiane oczy mężczyzny zaskoczona, ale też zadowolona. Jedno jego spojrzenie wystarczyło, abym zaczęła topić się jak kawałek mlecznej czekolady, a jego figlarny chłopięcy uśmiech obiecywał wiele. Chciałam się przekonać na własnej skórze, ile może znaczyć to „wiele”. Wstałam z kucek i otrzepałam spodnie, cały czas czując na sobie spojrzenie mężczyzny. Moje serce podskakiwało radośnie, a może i nawet fiknęło koziołka.
– Sam i Hyusun poszli szukać patyków, żeby dorzucić do ogniska – odezwał się Sojoon – jednak podejrzewam, że ten ogień zdąży się wypalić, nim oni wrócą – mrugnął do mnie.
Zachichotałam, bo faktycznie z nimi nigdy nie było wiadomo, czy nie był to tylko pretekst, aby zrobić sobie miłosną schadzkę.
O kurczę, o czym ja myślę! – Zagryzłam niepewnie wargę, po czym zerknęłam na uśmiechniętego mężczyznę, który powoli podszedł do mnie i nachylił się w moją stronę tak, że stykaliśmy się nosami. Koreańczyk był ode mnie wyższy o głowę, więc musiał się nachylić, aby nasze oczy znalazły się naprzeciw siebie.
– Pomyślałem sobie, że my też moglibyśmy pójść po gałęzie, przecież nie możemy pozwolić na to, aby ogień przygasł. – Zagadkowy uśmieszek zakwitł na jego ustach.
– Myślę, że nie możemy na to pozwolić – szepnęłam z uśmiechem, na co Sojoon złapał mnie za rękę i poszliśmy w stronę zagajnika.
Niestety nawet tam nie zaszliśmy, bo zostałam lekko popchnięta o najbliższy pień drzewa. Męskie, wygłodniałe ręce, snuły się po moim ciele. Jęknęłam cicho, po czym przymknęłam powieki, aby jeszcze bardziej cieszyć się dotykiem Sojoona. Nagle zapragnęłam więcej, chciałam, aby mnie pocałował. Marzyłam o tym tak, jak niesforne dziecko pragnie cukierka, którego nie może dostać. Mężczyzna rozpiął moją kurtkę, aby mieć lepszy dostęp do ciała. Nie protestowałam. Zdecydowanie było mi za gorąco, choć temperatura na dworze nie była wysoka. Sojoon nie odważył się dotknąć moich ust, więc postanowiłam sama skraść mu pocałunek, ale on, widząc, co chciałam zrobić, łobuzersko się uśmiechnął i pochylił się w stronę mojej szyi. Z podniecenia odchyliłam głowę, by miał lepszy dostęp. Moje ręce same oplotły jego kark, chciałam jeszcze bardziej pogłębić tę bliskość między nami. Jego pocałunki stopniowo pięły się w górę, a gładki język drażnił moją nagą skórę... Topiłam się w jego ramionach jak wosk.

Wciąż chciałam poczuć ten smak na swoich ustach – pożądania, a także tęsknoty. Pragnęłam mu pokazać, że też tego potrzebuję, ale on miał chyba inne plany wobec mnie, bo zmienił kierunek pocałunków i znalazł się nagle na krzywiźnie moich piersi. Syknęłam zaskoczona, bo to jeszcze bardziej spotęgowało moją przyjemność. Jeśli coś miałoby się dzisiaj wydarzyć, to nie protestowałabym i nie żałowała. To byłby nowy epizod nowego życia, który mogłabym rozpocząć już teraz.
– To miły widok dla oczu, ale proszę was, nie róbcie tego w miejscu publicznym. Nie chcielibyście mieć tu niechcianych widzów – usłyszeliśmy w tle rozbawiony głos Minsun.
Gdy odsunęliśmy się niechętnie od siebie, pierwszym, co  rzuciło się nam w oczy, był szeroki uśmiech Minsun, która była ewidentnie rozbawiona tym małym pokazem.
– Ej, nie bądź zazdrosna! – wtrąciła się naraz Hyusun, która pojawiła się u boku przyjaciółki, aby nas wesprzeć.
– Ja jednak proponuję, aby im nie przeszkadzać – dodał rozbawiony Sam, wychylając się zza drzew.
Co za pasztet – pomyślałam i ukryłam się zawstydzona w ramionach Koreańczyka. Sojoon się roześmiał, przytulając mocno do siebie.


Hejo 🥺❤️
Dziękuję za tę wytrwałą cierpliwość, dla mnie to jest straszliwa motywacja, pomimo tak długiej przerwy ta historia zostanie doprowadzona do końca. Tylko pięć rozdziałów do zapełnienia tej historii, bo nie długo zostaną opublikowane rozdziały 24 i 25 🥳 więc tak naprawdę niewiele zostało do zakończenia historii Natali i Sojoona 😁

                                                                                             


You are reading the story above: TeenFic.Net