Jin
Siedziałaś na krześle przy biurku i przeglądałaś na komórce fb, kiedy usłyszałaś pukanie.
-Wejść- powiedziałaś niechętnie.
-Cześć- odezwał się Jin wchodząc do pokoju.
-Jin? Co chcesz- starałaś się być twarda i szorstka, ale kiedy zobaczyłaś kwiaty w jego rękach serce ci zmiękło.
-|T.I| chciałem cię przeprosić. Ostatnio dużo się działo, a jeszcze miałem tych debili na głowie...a do tego jedna myśl zawraca mi cały czas głowę.
-Pamiętaj, że mi możesz powiedzieć wszystko- podeszłaś do niego i położyłaś dłoń na jego ramieniu. On podczas tego zarumienił się lekko.
-Czy ty mnie lubisz?- zapytał nie patrząc na ciebie.
-Jin co ty w ogóle gadasz? Jasne, że tak. Skąd te...-nie dokończyłaś.
-Ale czy tak bardziej?...-spojrzał ci w oczy.
Nie odpowiedziałaś tylko objęłaś go cała czerwona.
-Tak- odezwałaś się w końcu. Myślałaś, że cię teraz pocałuje czy coś, a tu...
-Uff! Czyli teraz na spokojnie mogę mówić, że jesteśmy dla siebie jak brat i siostra.
-Zaraz co?- odsunęłaś się od niego.
-Czyli mogę na spokojnie ci powiedzieć, że...wybieram się na randkę, ale ni ciuja nie wiem w co się ubrać. Pomożesz? Tylko nic nie mów chłopakom!
W tym momencie twoje serduszko pękło jak słoik pełen ogórków po bliskim spotkaniu z zimną podłogą w kuchni. Nie chciałaś wcześniej przyznać, że zakochałaś się w Kimie, ale teraz kiedy doszło do ciebie to, że ktoś może ci go odebrać, chciało ci się płakać.
-Jasne- powiedziałaś smutno.
-Ale ulga, dziękuję!- był tak uradowany, że nie zauważył nawet twojego smutku- to czekam w pokoju!
Po tych słowach zniknął szybciej niż się pojawił.
-Ty durniu....ślepy durniu- szepnęłaś prawie płacząc.
Suga
Siedziałaś na ławce w parku z słuchawkami w uszach i łzami w oczach. Było ci tak smutno, że pokłóciłaś się z Sugą o byle co, a na dodatek bałaś się, że taka kłótnia może zaważyć na waszych relacjach. Ty jednak wolałaś w nich iść o krok do przodu niż do tyłu.
-Ej- ktoś do ciebie podszedł i stanął przed tobą. Podniosłaś głowę do góry.
-Suga?- zdziwiłaś się i wyjęłaś słuchawki z uszu
-A widzisz tu kogoś innego?- obejrzałaś się. Rzeczywiście było już pusto... i ciemno. No to się zasiedziałaś- Chodź.
-Po co?- spuściłaś głowę.
-Eh- usiadł koło ciebie-Przepraszam. Niepotrzebnie na ciebie nakrzyczałem.
-No. Niepotrzebnie, racja.
-Ej- szturchnął cię łokciem.
-No co?- uśmiechnęłaś się- nic się nie stało.... dziękuję.
-Za co?- zdziwił się- ja na ciebie naskoczyłem, a ty mi dziękujesz?
-No tak, ale dało mi to do myślenia...
-Mi też. Doszło do mnie, że jesteś dla mnie tak ważna jak chłopaki i Jona.
Jona? Ostatnio cały czas z kimś pisał i szczerzył się do telefonu jak głupi. Zbolało. Bardzo zabolało.
-Miło...- wcale nie- ty dla mnie też jesteś ważny- nawet nie wiesz jak bardzo- wracajmy- bo muszę wypłakać się w poduszkę.
-Ymm no dobra....wszystko ok?
-Oczywiście- uśmiechnęłaś się sztucznie i wstałaś. Chłopak połknął haczyk.
-No to w drogę!- stanął obok ciebie i objął ramieniem.
-Yhym- mruknęłaś żeby nie pisnąć. Jego ciepło było niesamowite, ale niestety nie zarezerwowane dla ciebie.
J-hope
Siedziałaś na kanapie w salonie przy włączonym telewizorze z nudów usypiając, gdy...
-|T.I|- krzyknął Hobi, a ty aż podskoczyłaś.
-Co się drzesz- przetarłaś oczy.
-Przepraszam!- zrobił smutną minkę.
-Za to, że mnie przestraszyłeś?
-Za to też, ale głównie za coś innego.
-Za co?- zdziwiłaś się.
-Za tą ostatnią akcje z przed kibelka.
-A...ta, pamiętam- skrzywiłaś się przypominając sobie jak ledwo powstrzymywałaś kupę, żeby nie zrobiła głośnego plum...- nic się nie stało.
-Jeszcze raz przepraszam może kupię ci czekoladę lub obejrzymy film na zgo...- urwał bo, przerwało mu dzwonienie jego telefonu- wybacz na momencik.
Miałaś w sumie gdzieś te rozmowę ale parę zdań wyłapałaś. Przykładowo "jasne! Za godzinę będę". Tryb "zazdrosna" włączony.
-Wybacz ale muszę lecieć. Widziałaś moją marynarkę?- zaczął biegać po całym dormie, nie czekając na twoją odpowiedź.
-Ej a temu co?- zapytał Jin.
-Nie mam pojęcia. Gdzieś wychodzi i szuka marynarki- wzruszyłaś ramionami, udając obojętną.
-Eh, znowu?
-Jak to znowu?-zdziwiłaś się.
-W tym tygodniu już po raz 3 tak się zachowuję i do kogoś się śpieszy.
-Do kogoś?...
-No pewnie! Gdyby nie był to ktoś tylko coś, raczej by się nie stroił bez nas- zaśmiał się, ale tobie wcale do śmiechu nie było.
Przed waszymi oczami znowu czmychnął Hoseok.
-Tylko tym razem nie zakładaj tych czerwonych w niebieskie kropki.
-Sporo. Tym razem reszta nie jest w praniu. Ja lecę pa!- krzyknął i zamknął drzwi.
-Ciekawe dla kogo tak się stara...-zapytał Jin sam siebie jednak ty byłaś obok. Chłopak zadał bardzo dobre pytanie. Dla kogo się tak stara? To pytanie nie dawało ci spokoju.
RM
-|T.I|!
-Aaa! Jezu! Co?!- podniosłaś się szybko do siadu. Tak,spałaś. Ale pan Kim Namjoon nie mogąc przyjąć tego do wiadomości obudził cię o 2:38- powaliło się?! Jest grubo po drugiej!
-Ale...chciałem cię przeprosić bo czuję się strasznie, po tym co ci powiedziałem wczoraj. Przepraszam cię jeszcze raz przyszedłbym wcześniej, ale musiałem odebrać z lotniska...-przewał w pół zdania przez damski głos dochodzący z dołu.
-Namjoon! Ile mam czekać! Chodź tu misiu!
-Eh...Idę!- odkrzyknął- przepraszam jeszcze raz. Dobranoc- uśmiechnął się i wyszedł.
Po pierwsze teraz kurde nie zaśniesz, a po drugie... "kto to był? Pewnie jego dziewczyna..." "Dlaczego wcześniej mi nie powiedział?" "Czyli, że nie nam u niego szans?" takie pytania krążyły ci po głowie resztę nocy nie chcąc jej opuścić.
Jimin
Chodziłaś po mieście przygnębiona. Jimin zrobił ci awanturę o telefon, który miał tylko pękniętą szybkę ochronną, a nie, nie wiadomo co. Sama też z telefonem nie miałaś najlepiej. Gdy tylko wyszłaś z nim ze sklepu znikąd pojawił się Park. Popchnął ci,ę a ty upuściłaś urządzenie. Była mała ryska i nawet nie podniosłaś na niego głosu, a on ci zrobił gówno burzę. I a propos twojego telefonu, po raz kolejny brzęczał ci w kieszeni. Spojrzałaś na ekran urządzenia. Nieodebrane połączenie od Jimina. No kto by się spodziewał...Łącznie miałaś już około 80 nieodebranych. Pół od całego BTS, a drugie pół od samego Chim'a.
-Ciekawe czy dzwoni se swojego nowego telefony- prychnęłaś pod nosem.
W tym momencie podeszła do ciebie jakaś obca dziewczyna.
-Co ty sobie wyobrażasz co?!- popchnęła cię.
-O co ci chodzi?! Nie dotykaj mnie! Kim ty w ogóle jesteś?!
-Ja?! Phi! Dziewczyną Jimina! Dosyć tego ukrywania się! Nie mogę patrzeć jak razem se sobą przebywacie i rozmawiacie. Odwal się od niego! Źle na niego działasz, przez ciebie cierpi!
Twój wyraz twarzy mówił więcej niż tysiąc słów. "Dziewczyna hę? A podobno nikt nie wie o moim istnieniu. Widzę, że powiedział to do niewłaściwej osoby." pomyślałaś.
-Nie ma sprawy. Już na niego nawet nie spojrzę-spuściłaś głowę.
-No to nara! I żebym nie musiała się powtarzać, bo pożałujesz!
-Nie musisz mnie szantażować...przepraszam, że w ogóle go poznałam- burknęłaś odchodząc od dziewczyny.
Po chwili znów poczułaś wibracje w kieszeni. Wyjęłaś komórkę i nie myśląc odebrałaś połączenie. Usłyszałaś Jimina.
-|T.I|? Boże jak dobrze! Posłuchaj. Tak mi głupio. Nakrzyczałem na ciebie niepotrzebnie. Tak bardzo cię przepraszam...- słyszałaś w jego głosie skruchę.
Nic nie mówiąc rozłączyłaś się i pobiegłaś przed siebie żeby się wyładować i ogrzać, bo robiło się coraz zimniej, a ty do dormu nie miałaś zamiaru wrócić na noc.
V
Po sytuacji z lwem unikałaś Tae jak ognia, chodź on nie raz próbował cię przeprosić. Pewnego dnia idąc po centrum handlowym zobaczyłaś przyjaciela w towarzystwie jakiejś dziewczyny. Może to głupie i dziecinne, ale postanowiłaś ich śledzić. Robiłaś to dobre 30 minut dopóki nie zobaczyłaś czegoś strasznego. V i tamta dziewczyna namiętnie się pocałowali. Nie rozpłakałaś się. Byłaś na to za dumna. Zrobiłaś poważną minę i odeszłaś w stronę dormu. Gdy już do niego doszłaś rzuciłaś torbę w kąt przedpokoju. Najgorsze było to, że Tae na prawdę nie było.
-Hej |T.I| co tam?- zapytał Jimin, gdy cię zobaczył.
-Nic- spojrzałaś na niego smutno i ruszyłaś w stronę pokoju.
Walnęłaś się na łóżku i zasnęłaś. Rano obudziło cię pukanie.
-Wejść...-mruknęłaś.
-Cześć |T.I|- zobaczyłaś V.
-Yh....to ty- odwróciłaś się na drugi bok.
-Wiem, że nie cieszysz się na mój widok, bo sam nie mogę na siebie patrzeć, po tym co ci powiedziałem, ale przyszedłem cię przeprosić.
-No. Już? To wszystko? Super, w takim razie możesz już sobie iść...
-Ale...
-Powiedziałam, że możesz już sobie iść, więc won!
-Dobrze... jak będziesz chciała porozmawiać czy coś to wiesz gdzie mnie szukać- opuścił smutny głowę i wyszedł kładąc na twoim biurku jakąś paczkę. Nawet nie chciałaś patrzeć co jest w środku. Nic nie zamawiałaś, więc tym bardziej nie miałaś zamiaru patrzeć co jest w środku. Chciałaś wyrzucić to do kosza, ale było o wiele za duże.
-No kurde- syknęłaś pod nosem.
Zrezygnowałaś z walki z pudłem, bo i tak byś tego nie zmieściła, a na dół nawet nie masz siły i ochoty schodzić. Odstawiłaś przedmiot z powrotem na biurko. Wróciłaś na łóżko i spędziłaś w nim resztę dnia.
Jungkook
Jungkook bał się do ciebie podejść za każdym razem kiedy miał okazję. Z tego powodu wpadł na pomysł w jaki sposób nie on, ale ty do niego pierwsza zagadasz. Stwierdził, że zrobisz się zazdrosna, jeśli znajdzie sobie nową przyjaciółkę i rzucisz się mu na szyję....Brawo Kook ty to masz łeb. Do swojego planu "wykorzystał" dziewczynę swojego brata.
Siedziałaś na kanapie i oglądałaś jakieś mało ciekawe dramy. Co do Jungkooka. Było ci przykro, że nie powiedział nawet głupiego "przepraszam". Twoje emocje na tyle opadły, że przyjęłabyś te przeprosiny. A do tego, brakowało ci go. W rozmyślaniach i niby oglądaniu telewizji przerwało ci otwieranie drzwi. Spojrzałaś w stronę drzwi wejściowych i zobaczyłaś tak Kooka z jakąś dziewczyną. Cały czas się śmiali. Nie byłaś z chłopakiem z związku, ale i tak byłaś strasznie zazdrosna. W końcu dziewczyna zauważyła cię.
-Cześć- odezwała się- jestem Mia- podeszła i podała ci rękę.
-|T.I| miło poznać- uśmiechnęłaś się sztucznie.
-Mia chodź na górę- nalegał Kook.
-No co ty? Nie wygłupiaj się. Chcę poznać |T.I|.
-Ale...
-Nie ma żadnego "ale". Może powiesz prawdę, po co tu jestem zamiast mydlić dziewczynie oczy? Miej, że odwagę cywilną.
No i wszystko jasne. Jeon ma dziewczynę. Dlatego miał cię totalnie w dupie. Teraz jedyne co chciałaś zrobić to tę laskę wywalić za drzwi, na chłopaka się wydrzeć, a później rozpłakać, ale nie. Nie będziesz pokazywać, że to zajście cię boli.
-Nie mów o odwadze cywilnej, bo on jej nie ma- wtrąciłaś się- jakby coś to jestem w pokoju. Jakbyś miała jakąś sprawę to wpadaj- powiedziałaś w stronę dziewczyny kompletnie zlewając maknae. Wstałaś, wzięłaś ze stołu karton soku, paczkę chipsów i poszłaś do pokoju robić ciekawsze rzeczy....na przykład płakanie.
You are reading the story above: TeenFic.Net