R 3

Background color
Font
Font size
Line height

CZYTASZ=KOMENTUJESZ/GWIAZDKUJESZ 


Abby pov. 


- Ale musisz jechać?- Zapytała Lily patrząc jak pakuje kilka par spodni do torby. Musiałam jechać na kilka dni do jednej..... podopiecznej. 

Pracowałam w klinice dla osób które miały problemy z sobą, z jedzeniem, były po próbach samobójczych czy miały jakikolwiek problem i chciały coś z nim zrobić. Przyjęli mnie choć nie miałam jakikolwiek kwalifikacji, ale potrafiłam dotrzeć do osób do których nikt nie docierał. 

Już pierwszego dnia chłopak który nie odzywał się odpowiedział mi cześć. Mimo, że po 3 godzinach to i tak to zrobił. Cieszyłam się, że potrafiłam pomóc im. Chciałam już to robić do póki będę tylko mogła. I jak na razie mam taką możliwość. 

Tym razem musiałam jechać do Jane. To dziewczyna dwa lata ode mnie starsza. Ale strasznie zagubiona. Tak samo jak mi ciotka wmawiała że śmierć rodziców to moja wina, tak jej rodzice mówili, że śmierć jej siostry to jej wina. Prawda była taka, że to niczyja wina. Jej siostra chorowała na depresję i też chodziła do naszego psychologa. Jednak jej się nie udało pomóc. Dlatego mam nadzieję, że chociaż Jane uda się pomóc. 

Było z nią okej do momentu kiedy nie pojechała do ośrodka w innym mieście. Stwierdziliśmy z lekarzem, że zmiana otoczenia jej pomoże ale tak się nie stało. Jeden z lekarzy doprowadził ją do kolejnej próby samobójczej. I gdy dowiedziałam się jak to zrobił to zapowiedziałam że tam przyjeżdżam. I od razu wniosłam o zwolnienie tego idioty. Tyle starań by wreszcie zrozumiała, że to nie jej wina tylko po to by w tydzień idiota doprowadził ją do tego samego stanu co na początku spotkań.... 

- Muszę Lily. Obiecałam, że przyjadę.- Pokiwałam głową, chowając do torby koszulkę Ashtona. Zawsze to one służą mi jako piżamy. A Ash nigdy nie jest zły gdy mu jakaś znika. 

- Czemu ty? 

- Bo ja ją rozumiem. Mam... Miałam to samo.- Westchnęłam siadając koło niej na łóżku. Przytuliła się do mnie i już czułam, że tęskni. A jeszcze nie wyjechałam. 

- Ash Cię odwiezie? 

- Nie. Jadę z Andym. Urlop zaczął i jedzie niedaleko na wakacje.- Pokręciłam głową. Nawet nie chciałam by mnie odwoził. Znowu się pokłóciliśmy. I jestem pewna, że nawet się nie pożegna. Jakoś mi nie szkoda. To znowu jego wina i dopóki nie przeprosi nie będę z nim rozmawiać. 

- To może ja z wami pojadę?- Wiem, ze Lily robi to tylko bym nie była tam sama. 

- Wytrzymasz tydzień z " świrami"?- Zrobiłam w powietrzu cudzysłów. Wiem, że tego już nie była pewna. Nie bardzo lubi przebywać ani u mnie w pracy ani w innym ośrodku. Czuje się wtedy zbyt przytłoczona by być tam dłużej. 

- Ale ty będziesz tam spać? 

- Tak. Mam już pokój przygotowany. 

- Wytrzymasz? 

- Raczej czy oni wytrzymają ze mną?.. 

- Nie będą chcieli Cię puścić.- Zaśmiałyśmy się, kładąc na łóżku. Tydzień to nie dużo ale dużo może się wydarzyć... 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ 

Prawie cztery godziny później siedziałam w samochodzie z Andym i jego bratem Aaronem. Usiadłam na tylnym siedzeniu i cieszyłam się, że mam je całe dla siebie. Pisałam z dziewczynami na "Nuudach.pl" i nie zwracałam aż takiej uwagi na chłopaków. Lubiłam ich, ale wolałam się nie wtrącać w żadne rozmowy bo to nie jest bezpieczne. Chciałam już tylko by się zatrzymali pod ośrodkiem i była bym po części wolna. 


Dark_queen: Daleko jesteście? 

Girlwith_amnesia: Już prawie na miejscu. 

CrazyLily: A Ash pisał do ciebie? 

Girlwith_amnesia: Nie. 

Dark_queen: Siedzi u nas i pije z Connorem 

Dark_queen: Nie wiedziałam, że oni kiedyś tak będą pić 

Dark_queen: Nawet do pokoju wejść nie mogę... 

Girlwith_amnesia: Wyjeb go z domu i będzie spokój. 

Dark_queen: Nie będę taka Abs.... 

CrazyLily: To nie rozwiązanie Abby... 

Girlwith_amnesia: Cokolwiek dziewczyny 

Girlwith_amnesia: Muszę kończyć 

Girlwith_amnesia: Odezwę się gdy będę mogła <3 

CrazyLily: Pa <3 

Dark_queen: Ale napisz <3 



- Pomóc Ci Abs?- Popatrzyłam na Andiego otwierając drzwi. Staliśmy pod ośrodkiem i wiedziałam, że zaraz zacznie się moja praca. A jemu byłam wdzięczna, że tak szybko mogę pomóc. 

- Nie trzeba. Dzięki i pa.- Uśmiechnęłam się wychodząc. Wzięłam torbę i zatrzasnęłam drzwiczki. Od razu ruszyłam do wejścia. Widziałam kilku podopiecznych grających w koszykówkę na boisku po prawej stronie budynku. Cieszyłam się, że potrafią już tak się podnieść że są w swoim gronie i dogadują się. Patrzyłam chwilę w tamtą stronę z uśmiechem. Cieszyłam się po prostu. 

Weszłam wreszcie i od razu podeszłam do recepcji. 

- Abby Reid prawda?- Dziewczyna siedząca za ladą nawet na mnie nie popatrzyła. Miała czarne włosy i ciemniejszą karnację. Tyle widziałam. 

- Tak.- Pokiwałam głową, rozglądając się szybko. 

- Tylko ludzie którzy pracują w takich ośrodkach przyglądają się tak długo tym co grają.- Popatrzyła na mnie i teraz zobaczyłam jej twarz. Jedno oko miała zaklejone plastrem, drugie było ciemno brązowe. Pół twarzy miała w bliźnie po poparzeniu. Mimo tego nadal uważam, że jest ładna. 

- Zawsze tak jest?- Uniosłam brew bo jak mogła to tak szybko ogarnąć. 

- Tylko przy wymiennych.- Podała mi pliczek kartek do podpisania i klucze do pokoju.- Mamy koło siebie pokój. Jakbyś czegoś potrzebowała to pukaj. 

- Uważaj bo będę.- Uśmiechnęłam się i ruszyłam w stronę schodów. Zaczynamy prace... 







Hej diabełki 

Jak tam u was? 

Jak w szkole? 

Też uważacie, że dwa dni wolnego to za mało? :') 

Miłego dnia <3 

M. <3 

You are reading the story above: TeenFic.Net