W koszyku dostarczono jej truciznę -żołdacy Oktawiana strzegący drzwi do jej komnaty nie potrafili jej powstrzymać. A może w rzeczywistości nie miał tego w planach -może chęć zaprezentowania jej w tryumfie jako kolejnej, bezwolnej ofiary była jedynie pozoracją, może jednak wciąż się jej obawiał. Uśmiechnęła się do swego wyroku, do swych myśli, które pozwalały jej wierzyć, że choć przegrała walkę o utrzymanie królestwa, Oktawian miał świadomość jej potęgi, że musiał uszanować ją jako wroga -tak jak ten głupi krzykacz Cycero, którego oczy zamknęli siepacze Antoniusza. „Nie martw się" mówiła sobie biorąc fiolkę do rąk „Nie martw się Oktawianie, nawet ty nie będziesz żył wiecznie". A jeśli nawet o Cezarze, to ona egipska królowa, Kleopatra, kobieta będzie zawsze towarzyszyła twojej legendzie, legendzie Cezara i oczywiście Antoniusza.
Nieważne jaką niechęcią darzysz kobiety Oktawianie, ona nie jest jedną z kobiet, które znasz. Oktawia, siostra twa szlachetna bladolica upokorzyła się przed Antoniuszem, który ją porzucił -Kleopatra w worku uciekała z pałacu. Oktawia mimo desperacji przegrała swój pojedynek, Kleopatra VII, córka Auletesa, stała się godną, jeszcze świetniejszą gwiazdą na aleksandryjskim firmamencie, najpotężniejszą kobietą i najbogatszych człowiekiem, którym nikt nie mógł pogardzić -nawet ty Oktawianie.
I gdzie twa umoralniająca polityka? Kradniesz dziś kobiece złoto, czy to nie godne pogardy? Choć jeśli je kradniesz musisz je również doceniać i szanować czyż nie, Oktawianie? A to tak wiele dla kobiety, która winna być przywiązana do domu i łoża, jak twa tkająca Liwia...
Ale jednak przekrzyczałeś nieszczęsną kobietę. Czyż nie stała się dzięki twemu dłutu pierwszą czarownicę, na zgubę wiodącą mężczyzn. I teraz miała również umrzeć.