Witam, witam i o zdrowie pytam! Choć... tak naprawdę jestem tutaj po to, by ciut ponarzekać. Bo kto tego nie lubi? Robimy to całe życie, ludzie! A w każdym razie wierzę w jedną rzecz - na myśli nie mając w tym momencie Boga. Otóż wierzę, że takie narzekanie może coś komuś uświadomić, bo skoro zostałam w jakiś sposób do tego skłoniona, to znaczy, że faktycznie something went wrong.
Nie przejdę od razu do kwestii fabuły, bo wszystko mniej więcej po kolei musimy przerobić. Przynajmniej postaram się to zrobić w jakiś uporządkowany i sensowny sposób, nie mam pojęcia czy mi się uda. Więc dzisiaj pod lupę weźmiemy sobie...
Poprawność językowa w tekstach
Ach, tak, dokładnie. Wiem, że wszyscy to lubią! Ja także... Szczególnie, kiedy widzę masę błędów... Jakichkolwiek! No cóż, ja rozumiem, że asem z polskiego to nie każdy musi być, ale... Serio? No po prostu pytam: SERIO? Jak trzeba być leniwym, żeby nie sprawdzić chociaż raz tekstu? Z tym faktem, że większość edytorów podkreśla niefortunne pomyłki.
Nie wiem, ani trochę nie rozumiem czegoś takiego. Moim zdaniem nie ma wyjaśnień na tego typu rzeczy. Nie ma i tyle, żadnych chorób, dużo pracy też nie - ale o tym może kiedy indziej.
Najbardziej karygodnym przewinieniem jest dla mnie właśnie tak zwany „błąd na błędzie". Jestem człowiekiem wyrozumiałym, tym bardziej, że mi samej zdarza się popełniać błędy - jednak nie toleruję tego na dłuższą metę. Bo dla mnie to znaczy, że ktoś się nie stara. Nie widzę innych wyjaśnień, naprawdę.
Także nie rozumiem, dlaczego te opowiadania mają pierdyliard wyświetleń, gwiazdek i komentarzy, które w głównej mierze wyglądają jak napisane przez dwunastolatki z cukrzycą, przykładem jest: „Superowe!!!:*** Kiedy next???<3<3<3". Wtedy pragnę jedynie walić głową o ściany tak długo, aż zwyczajnie się o którąś rozpierniczy na dobre. Laptopa czy telefonu mi szkoda trochę bardziej. Wiecie, mam wtedy zawsze nadzieję na to, że może znajdzie się ktoś rozsądny w komentarzach i napisze: „Hej, słuchaj, masz tutaj trochę błędów, powinieneś/powinnaś je poprawić."... Ale nie, najczęściej takiej osoby nie znajduję. No i wtedy zastanawiam się, czy społeczeństwo na głowę upadło, czy tylko autor/autorka usuwa takie małe porady - no bo i to się zdarza.
Faktem jednak jest, że to razi w oczy. Przynajmniej mnie i, broń Słowniku, ja od nikogo nie żądam, żeby używał słów typu: pejoratywny, beneficjent, chimeryk czy zamustrować. Co prawda, nie miałabym ku temu zbyt wielkich przeciwwskazań, choć wszystko z umiarem. No, a o tym w czasach późniejszych (jeśli dotrwam).
Dlatego dziwi mnie to, płakać mi się chce i włosy z głowy zrywać, kiedy widzę:
- „Choć" zamiast „chodź" - biorąc to na logikę „chocisz" czy „chodzisz"?
- Że kogoś „trafia szlak", a nie „trafia szlag" - widział ktoś kiedyś człowieka trafionego przez szlak turystyczny...?
- „Włanczam" zamiast „włączam" - włonczcie sobie słownik, bardzo fajna alternatywa zajęcia czasu,
- „Wziąść" zamiast „wziąć" - no więc idź i weśź powyżej wspomnianą książkę, chyba się przyda,
- „Każe" mylone z „karze" - nie wiem, ja jakoś nie mam problemu z zapamiętaniem, że pierwsze pochodzi od „kazać", a drugie od „karać"...
- „Poszłem" czy „poszedłem" ? - Oto jest pytanie, czasem mam wrażenie, że reszta świata, w tym i ja, się mylimy i ta pierwsza forma jest jednak poprawna. Występuje zdecydowanie zbyt często!
- „Ić" jako „idź" - zapisy fonetyczne totalnie rzondzom...
- No i moje ukochane „bynajmniej" używane jako synonim do „przynajmniej"... No i mnie w tym momencie trafia SZLAG.
Czy Was to nie boli? No proszę, powiedzcie, że też, że to jednak jest normalne... Bo nasz język jest piękny i w ogóle, warto się go nauczyć porządnie.
W takim razie mniej-więcej omówiłam co mnie najbardziej denerwuje, jeśli chodzi o pisownie. No i muszę też wspomnieć coś o ukochanych PRZECINKACH... Tak, wiwatujemy. Naprawdę to ja osobiście ich nie kocham, w naszym związku jest wiele kłótni i niedopowiedzeń, ale dajemy radę. Dlatego też nie widzę powodu, by inni nie mieli robić tego samego.
Czy to boli poczytać o zasadach interpunkcji? Mi tam samej ciężko jest określić co jest gorsze. Zdania typu:
- „Podszedłem do niej, a potem, pogłaskałem ją po twarzy, zarumieniła się."
UNO - istnieje coś takiego jak spójniki.
DOS - to wygląda nienaturalnie. Ja często wstawiam je po prostu na zasadzie zastanawiania się przez moment, gdzie w zdaniu zrobiłabym krótką przerwę na oddech - albo po prostu przeczytałam zasady interpunkcji i coś pamiętam. Niektórym też by się przydało.
CZY
- „Kiedy zrobiłem ku niej krok by trochę ją nastraszyć nagle usłyszeliśmy huk i odwróciliśmy się szybko w stronę z której dochodził dźwięk."
ONE - te przecinki i kropki to naprawdę po coś istnieją.
TWO - to TEŻ nie wygląda zbyt dobrze. Po prostu, nikt chyba nie wypowiedziałby tego zdania naraz, na jednym wydechu? Nie-e.
Na co jeszcze z chęcią popsioczę? Na pokemonowatość niektórych „twórców". Otóż ich „książki" zawierają niebanalną ilość emotikonów, tak dokładnie, W TEKŚCIE. Czy to takie trudne do zrozumienia, że epika czy liryka (albo nawet dramat) to nie jest komunikator internetowy? Nie wstawia się w nim buziaczków, całusków, serduszków, smutasków, śmieszków, majndfaków i wielu innych kombinacji znaków, które coś konkretnego dla nas oznaczają. To można sobie wpisać na końcu tekstu, jako jakaś notka od autora... do których też coś muszę wspomnieć. Nie zdzierżę, kiedy widzę je w samym środku tekstu. Serio, czy to jest aż takie ważne, żeby wrzucać to w sam środek zdania? Tym bardziej jeśli przekazuje coś w stylu „[hehe to się zdziwisz...]". Nie dość, że czytelnik to może traktować jako spojler, to po prostu tak być nie powinno. Widział kto kiedy książkę, która jest w samym środku komentowana przez autora? Bo ja nie i chyba się z tego cieszę. Mózg mi się rozpływa jak o tym wspominam...
Dlatego też narzekam. Bo jest na co, pewnie wiele razy na to trafiliście. I wiecie co jeszcze wtedy boli? Kiedy Wy znajdziecie w sobie siły, żeby się z tym babrać i mniej-więcej napiszecie do autora/autorki gdzie i jakie ma te błędy, a spotykacie się z odzewem takim jak: „Daj mi spokuj i zajmij się swoim profilem na watt!1!1 Karzdy ma prawo popełniać błendy!:////////".
Bywa też tak, że mamy do czynienia z literackimi minimalistami. Co wtedy ujrzymy w ich pracach?
-"Ubrała się i umyła zęby."
-" Pogoda była wspaniała."
-" Widok był niesamowity."
I nie, nie mam na myśli zdań tego typu. Po prostu coś, co zapycha całe stronice opowiadań, składając się z kilku słów. Brak dłuższych opisów, nie wiemy co się dzieje i co jak wygląda. A jeśli już wiemy, to nie to na czym nam zależy...
Z drugiej strony możemy trafić na niespełnionych poetów i malarzy słowem, którzy akcję porzucą za swoimi plecami, na rzecz malowniczych opisów:
- "Ubrała miętową bluzkę z białą koronką na brzegach, do której dopasowała tego samego koloru spodnie. Całość dopasowała czarnymi butami na pięciocentymetrowym obcasie i czarną kurtką z frędzlami na rękawach. Oczywiście nie zapomniała o zrobieniu makijażu, który składał się..."
O kij, dość. Mi się w połowie znudziło pisanie, a Wam zapewne czytanie. Nie polecam serdecznie, bez pozdrowień.
Poza tym, możemy też często spotkać ludzi, którzy chcąc uczynić swój tekst bardziej realnym używają różnego rodzaju slangu (mogę to tak nazwać?):
- paczałki, paczadełka, paczęta itp.
- Kurrrrrrrrrrr(...)rrrrr, O sziet, Maszakra, O fak
- hahahaha, hehehehe, hihihiihi, hohoho, huhuhu... i wiele innych
A także są ludzie żyjący w świecie literatury "wzniosłej":
- "Kunegunda była niezwykle skonfundowana wynikiem konwersacji zaistniałej pomiędzy Hildegardą a Ildefonsem, którzy zachowując odpowiedni profesjonalizm powoływali się na bardzo wiarygodne argumenty, przez co ich wypowiedzi wydawały się pełne sensu i prawdziwego patriotyzmu." Nie dociekajmy o co tutaj chodzi, bo te przykłady większego sensu mieć nie mają, ale mają coś pokazać.
Tak więc, skakanie ze skrajności w skrajność nie jest jakieś specjalnie super. Lepiej chyba odpowiednio wyważyć słowa, co?
Choć na szczęście nie dzieje się tak zawsze... To by już było nie do zniesienia. Ogólnie ten temat jakoś przyprawia mnie o wściekłość, ubytek włosów, płacze żałobne i zgrzytanie zębami, ale chyba w pewien sposób się trzeba poświęcić.
PODSUMOWUJĄC:
- Co nas denerwuje?
MASA ORTOGRAFÓW,
BRAK CHOĆBY ZNIKOMEJ WIEDZY NA TEMAT ZASTOSOWANIA ZNAKÓW INTERPUNKCYJNYCH,
MYLENIE PROSTYCH I OCZYWISTYCH ZWROTÓW,
BRAK CHĘCI POPRAWY ZE STRONY AUTORA,
ZERO ODZEWU OD SPOŁECZEŃSTWA WATTPADOWEGO NA TAK KARYGODNĄ ZBRODNIĘ NA JĘZYKU POLSKIM!
ZACHOWANIA W STYLU „I'M A POKEMON",
POPADANIE ZE SKRAJNOŚCI W SKRAJNOŚĆ:
MINIMALIZM
MAKSYMALIZM
ZA DUŻO SLANGU
UŻYWANIE ZBYT WIELU "MĄDRYCH SŁÓW" (CZYTELNIK W TYM WYPADKU JEST SKONFUNDOWANY JESZCZE BARDZIEJ OD SAMEJ KUNEGUNDY...)
„NOTKI OD AUTORA" W SAMYM ŚRODKU TEKSTU
Ludzie, obudźcie się, otwórzcie oczy (ewentualnie słowniki czy poradniki) i nie krzywdźcie naszego pięknego języka. Sięganie po książkę, bądź stosowanie się do rad osób z jakimś tam doświadczeniem NIE BOLI. I na Wasze miłosierdzie, nie bagatelizujcie tego, ani nie ignorujcie. Bo można dostać nerwicy przy tym wszystkim.
Dziękuję za uwagę, jeśli coś jeszcze okropnie Was denerwuje jeśli chodzi o ten aspekt, to dajcie znać. Komentarze mile widziane!
Pozdrawiam, freaksallaround aka Nari
You are reading the story above: TeenFic.Net