Rozdział 3

Background color
Font
Font size
Line height

Nico

  Nico czuł niepokój. Coś mu się nie podobało w nowej dziewczynie... tylko nie do końca wiedział co. Mimo to posłusznie poszedł za Willem, gdy herosi ustawiali się w kolejce, aby przywitać nową obozowiczkę. Will stał tuz przed nim. Z szerokim uśmiechem wyciągnął rękę. W Nica uderzyła niewidzialna fala lęku, czuł od dziewczyny rządzę śmierci, silną i nie do pomylenia z niczym innym. Wyszedł przed blondyna i ze sztucznym uśmiechem uścisnął dłoń Rose. 

- Nico di Angelo, miło poznać - powiedział starając się zabrzmieć uprzejmie. Zanim Will zdążył zareagować, dodał jeszcze:

- A to jest Will Solace, mój... - zawahał się na chwilę -... mój przyjaciel. 

 Przełknął to słowo niechętnie. Dlaczego się zawahał? Dlaczego miał wyrzuty sumienia? Kątem oka dostrzegł spojrzenie dziewczyny. kiedy wypowiedział jego imię. Dostrzegł jeszcze silniejszą rządzę mordu, zemsty, oraz satysfakcję z wytropienia ofiary. Nie podobało mu się to. Dziewczyna z równie szerokim i sztucznym uśmiechem zaszczebiotała

- Jak miło was poznać! Jak się cieszę, że wreszcie będę miała rodzinę, która mnie zrozumie!

 Nico odciągnął Willa, pozwalając innym przywitać nową obozowiczkę

- Co to było?- zapytał syn Apollina gdy oddalili się kawałek. 

 - Coś mi w niej nie pasuje - powiedział Nico, zerkając przez ramię na Rose. - Wyczułem od niej rządzę śmierci...

 - Może, któryś potwór zabił jej rodziców i teraz chciałaby zemsty? - zastanawiał się na głos Will- przecież nie jednego herosa spotyka coś takiego.

- Ale jest coś jeszcze dziwniejszego - ciągnął niezrażony syn Hadesa. 

- Co takiego? - zapytał Will marszcząc brwi. Nico starał się nie myśleć o tym jak pięknie wygląda syn Apollina kiedy jest zamyślony.

- Nie wyczułem od niej "jej" śmierci. To znaczy, od każdego śmiertelnego czuć chociażby najmniejszą szczyptę śmierci. Jest bardziej lub mniej wyczuwalna w zależności od tego, jak blisko zgonu się jest. Od Rose nie wyczułem nic takiego.

Will rozważał jego słowa, podczas gdy Nico uważnie mu się przyglądał. Zauważył, że kiedy chłopak rozmyśla, jego oczy stają się nieco ciemniejsze. 

- Słuchaj, muszę nad tym pomyśleć - powiedział blondyn po chwili. Jeśli byś czegoś potrzebował, to możesz przyjść w każdej chwili. Będę w swoim gabinecie. Możesz zostać w infirmerii, lub iść do swojego domku. 

- Pójdę o siebie - odparł Nico kierując się w stronę domku numer 13.

Will

Will patrzył za oddalającym się synem Hadesa. Nie wiedział co o tym wszystkim myśleć. Potarł skronie. To wszystko było strasznie pogmatwane. 

- Przemęczasz się - usłyszał głos za sobą. Zaskoczony odwrócił się, a jego oczom ukazała się Suzan, córka Afrodyty. Położyła mu dłoń na ramieniu.

- Mam dla ciebie dwie rady - powiedziała- jedna lepsza od drugiej. Pierwsza to: nie martw się o niego - wskazała podbródkiem w stronę domku trzynastego- Nieważne co się stanie, nie stracisz go. Pilnuj się tylko, żeby to on nie stracił ciebie.

Will stał nic nie rozumiejąc. Nie miał pojęcia o co chodzi Suzan.

- A... druga rada? - zapytał niepewnie

- Wypocznij - odparła krótko. Tego nie trzeba było mu dwa razy powtarzać. Podziękował dziewczynie i udał się do swojego gabinetu.

Nico

Nico siedział na łóżku u siebie, w domku i myślał. Will nie musiał mu wierzyć. Nikt nie musiał, bo on wiedział swoje. Rose nie jest półkrwi

Jest nieśmiertelna. 

-----------------------------------------------------

Taki oto rozdział trzeci. Mam nadzieję, że się podoba :)

~Ave Roma

You are reading the story above: TeenFic.Net