9

Background color
Font
Font size
Line height

Ukucnęłam i oparłam się plecami o ścianę, schowałam głowę w rękach.

Co ja właściwie robię? Zbieram się stąd, to był głupi pomysł, szybka, nieprzemyślana decyzja a właściwie impuls.

Podniosłam się z podłogi, otrzepałam spodnie i ruszyłam w stronę drzwi wyjściowych. 
Chwyciłam za klamkę, chciałam szybko przekroczyć próg lecz wpadłam na przeszkodę, którą był wysoki człowiek. 
-Przepraszam.- Wymamrotałam nie podnosząc głowy i już chciałam przecisnąć się obok mężczyzny. 

-Jenna?- Rozpoznałam ten charakterystyczny głos. 
-Gerard? Co tu robisz?-To było chyba najgłupsze pytanie kiedykolwiek wypowiedziałam. 

-Chciałem się Ciebie spytać o to samo.- Uśmiechnął się. 
Już chciałam opowiedzieć wszystko co leży mi na sercu, ale poczułam rosnącą gulę w gardle i łzy napływające do oczu. Nie chciałam pokazać mu moich łez. Wtuliłam się w Gerarda, kolejna nieprzemyślana decyzja. 
-Hej, Jenn co się stało?- Momentalnie przycisnął mnie do siebie. 
-Uyg... yhm.. Fr-a-afnk. -To jedyne co udało mi się wyszlochać po czym rozpłakałam się na dobre.
-Ohh...-Gerard wydał z siebie dźwięk współczucia. -Chodź do środka, porozmawiamy. 
Schylił się po siatki, które położył na podłodze w momencie przytulenia mnie i nie przestając obejmować mnie ręką, poszliśmy w stronę  mieszkania nr 23. 

Usiedliśmy na kanapie. Cały czas płakałam wtulona w Gerarda niczym mała koala w swoją mamę. 
Głaskał mnie po włosach i co jakiś czas potarł po plecach w geście dodania otuchy. 
-Opowiesz mi co się stało?- Spytał się cicho po pewnym upływie czasu.
Pokiwałam głową i odsunęłam się od przyjaciela. Gerard podał mi pudełko z chusteczkami. 

-Dziękuję.-Wytarłam prawie zaschnięte łzy.-Byłam dziś u niego. Na przedpokoju stała ta cała Jamia w ręczniku a on sam był w samych gaciach. Na stole w pudełku leżały resztki naszej tradycyjnej pizzy, tylko we dwoje taką jedliśmy. Wiesz jak się poczułam się jak zużyta, zepsuta zabawka... jak zużyty kondom, jak, jak... cholerna chusteczka! -Powiedziałam to ciskając w kąt kanapy chusteczkę z resztkami mojego makijażu.
Gerard uważne słuchał i trzymał moją dłoń w swoich. 

-Nigdy nie sądziłam, że byłby w stanie coś takiego zrobić. Jest wolnym człowiekiem, rozumiem to, ale ja sądziłam, że prawie sześć lat związku o czymś świadczy. Zawsze się dobrze dogadywaliśmy, wiemy o sobie prawie wszystko...Dlaczego on mi to zrobił? 
-Jest głupim dupkiem, nie potrafił docenić skarbu, który miał przy sobie. To tylko kwestia czasu kiedy to do niego dojdzie. -Próbował mnie pocieszyć. 

-Na prawdę tak myślisz?

-Tak! Wiem, że jest ci teraz cholernie ciężko, ale nie staraj się być silna. To okropne kiedy chłopak lub dziewczyna zdradzają, sam kiedyś doświadczyłem tego na własnej skórze. To kurewsko boli.-Gerard zamyślił się.
-Przepraszam Gerard, nie powinnam tu przychodzić.-Wstałam z kanapy.
-Jenna jest w porządku.

____

Minął kolejny tydzień odkąd nie odzywam się do Iero. Pisze i wydzwania do mnie, ale staram się to ignorować. Czuję się jednak już znacznie lepiej, to ogromna zasługa Gerarda. Przez ten czas poświęcił mi wiele swojego czasu, bardzo mnie wspiera chociaż sam nie jest w zbyt dobrej formie psychicznej. Widać to, nie trzeba się z nim zadawać by to dostrzec.

 Starałam się ograniczyć pomiędzy nami kontakt typu pacjent i psycholog. Nie chcę obarczać go moimi problemami, jednak on sam domaga się rozmowy na tej zasadzie. Czasem rozmawiając z nim, na prawdę mam wrażenie jakbym rozmawiała z jakimś lekarzem. Bardzo doceniam to, że chcę mi pomóc. Wiem, że powtarzam się, ale mamy wiele wspólnych tematów, mam wrażenie jakbyśmy znali się cały wiek. Potrafi mnie pocieszyć i słuchać. Zapewne brzmię teraz jak zakochana nastolatka. 
Zapewniam Was, że nie czuję nic więcej do Gerarda oprócz przyjaźni. Tak! Przyjaźń damsko-męska istnieje! 


___

Dzisiaj mamy próbę na której nie jestem... źle się z tym czuję i obiecałam sobie, że ostatni raz coś takiego robię, ale stwierdziłam, że nie jestem jeszcze gotowa na starcie twarzą w twarz z Iero. 
Próbę oczywiście zrobię sobie sama. Umówiłam się z Rayem żeby napisał mi sms'a jak tylko skończą, wówczas ja pojadę do studia i poćwiczę sama. Klucze mają zostawić pod wycieraczką a przy najbliższej okazji zwrócę je. 
Studio, które wynajmuje nam wytwórnia jest bardzo blisko mojego mieszkania, niecałe piętnaście minut piechotą. 

Toro właśnie napisał, że mogę już jechać na miejsce. 

Założyłam buty i kurtkę skórzaną, wyszłam z domu i zamknęłam drzwi na klucz. 
Całkiem przyjemny wieczór, jest lekki wiaterek, ale pomimo tego jest ciepło.


Weszłam do środka i zapaliłam światło. W pomieszczeniu unosił się dym papierosowy. 

Kurwa przecież mieli nie palić w środku, od tego jest taras! Nawet specjalnie ustawiliśmy na zewnątrz ławkę i popielniczki! Potem będziemy słuchać ochrzanu od właściciela... 
Otworzyłam okna na roścież, zdjęłam kurtkę i usiadłam za perkusją. 
Zagrałam kilka utworów i zarządziłam sobie przerwę. 
Przyznam, że jednoosobowe próby mają swoje plusy i minusy. Plusem zdecydowanie jest to, że można całkowicie oddać się zajęciu i nie rozpraszają cię latające nad głową cukierki albo papierowe samolociki. Minusem jest to, że w przerwie pomiędzy kolejnymi utworami jest nieznośna cisza. Nikt nie opowiada żartów i nikt się z nich nie śmieje. Ta cała sytuacja z Frankiem sprawiła, że oddaliłam się od zespołu. Właśnie to do mnie doszło i jestem na siebie wściekła! Nie mogę przekładać życia prywatnego na zespół i przyjaciół. 

Wyszłam na taras, usiadłam na ławce i odpaliłam papierosa, miałam już nie palić, ale czuje się sfrustrowana. 

Usłyszałam krzątanie się po studio, przecież miałam być sama! O cholera, może to jakiś włamywacz?! Przecież drzwi były otwarte...

Szybko ukucnęłam tak by intruz nie mógł mnie zobaczyć. Chwyciłam pustą butelkę po piwie i wyjrzałam za winkiel. 
Wiem, że to nie jest najlepszy moment na żarty, ale muszę zabawne wyglądać przyczajona ze szklaną butelką jako broń. 


Wślizgnęłam się do pomieszczenia i zobaczyłam postać w kapturze odwróconą tyłem. 
Niestety moje ruchy zdecydowanie nie były kocie i zwinne, strąciłam z szafki plastikowe opakowania po płytach. Przeciwnik przestraszony odwrócił się w kierunku hałasu, moje serce biło jak oszalałe. 

Moim oczom ukazał się nikt inny jak Iero... w tej sytuacji wolałabym się zmierzyć z włamywaczem. 
-Co Ty tutaj robisz?- Spytaliśmy się w tym samym czasie.
-Mam próbę. 

-Przecież miałaś wyjechać do chorej ciotki na tydzień...Dlaczego więc nie było cię na próbie? 

Co? Serio? Który to wymyślił?! 
-Yhm dostałam telefon, że ciocia lepiej się czuje. 

-To może skoro się spotkaliśmy, to porozmawiamy? 
-Słucham.- Usiadłam na kanapie. 

Frank usiadł obok mnie i wziął głęboki wdech. 

-Zachowałem się jak kutas, kompletny debil. Nic mnie mnie nie usprawiedliwi, ale chciałem prosić Cię abyś mi wybaczyła. Wiem, że pewnie nie chcesz tego słuchać, ale czułem, że męczymy się w tym związku. 

-Męczymy się? Ty się chyba męczyłeś. To prawda, jesteś kutasem. Kochałam Cię Frank. Kochałam Cię jak ostatnia idiotka a Ty potraktowałeś mnie jak starą szmatę. 
-Ja na prawdę chciałem inaczej to załatwić... To wszystko przez Gerarda, usłyszałaś tą rozmowę w LA, wiem o tym. 
-Gerarda w to nie mieszaj! To właśnie dzięki niemu jeszcze żyje i tu jestem. 
-Jenna tak mi przykro. Proszę wybacz mi, nie chcę stracić Twojej przyjaźni. 

-Rozumiem, jesteśmy wolnymi ludźmi, ale mogłeś inaczej to załatwić. Prawdopodobnie nigdy Ci tego nie zapomnę, ale nad wybaczeniem mogę się zastanowić. 

Frank rozłożył ręce i przysunął się do mnie, chciał mnie objąć. 

-...ale na wielką przyjaźń teraz nie masz co liczyć.- Podniosłam się z kanapy. 



***
Przepraszam za długą nieobecność, obiecuje, że to się nie powtórzy :P 
Przez dwa dni byłam pochłonięta stream'ami Gee i Big Worma (kto oglądał?). 
15.02 zaczęłam pisać ten rozdział, wszystko było cacy, ponad tysiąc słów. Nie zapisałam tego i głupia ja chciałam sprawdzić nową opcję dodawania zdjęć pomiędzy tekstem.... Usunęło mi się wszystko. 
Musiałam ochłonąć dwa dni i wszystko od początku pisać. 
Ehhh... 
Słyszeliście nowy cover Gerarda Superstar? :D 


You are reading the story above: TeenFic.Net