Rozdział 2

Background color
Font
Font size
Line height

Lexa Pov

Życie w ciągłym kłamstwie,z dnia na dzień wykańcza mnie coraz to bardziej. Zaczęłam żałować,że sprawy się tak potoczyły. Mogłam po prostu być sobą. Ale na samą myśl, że w nowej szkole będę samotna,wpadłam na genialny pomysł. Wszyscy wytykali mnie palcami, bo "Byłam biedna" Tym razem nie mogłam do tego dopuścić. Zaplanowałam każde,nawet najmniejsze kłamstewko,które sprzedawałam naiwnym uczniakom. W ich oczach byłam kimś...Kimś kim zawsze chciałam być. Szanowali mnie, słuchali niczym przywódcy, miałam nad nimi ogromną władzę. Sama nie wiem jak do tego doszło.Podświadomie musiałam się bardzo starać. Czasem zastanawiam się co by było, gdybym nadal należała do tych "szarych myszek" Jak blondynka,którą często widuję na szkolnym korytarzu, w niezręcznych sytuacjach,kiedy to jest wytykana palcami. Domyślam się że musi być jej na prawdę ciężko,sama przeżyłam to na własnej skórze. Ludzie potrafią być naprawdę okrutni. Zawsze chciałam zwrócić im uwagę, ale nie mogłam pokazać w ten sposób mojej słabości.Mogłam tylko zaciskać swą pięść do czerwoności oraz zerkać na dziewczynę ze zrozumieniem,i wielkim bólem serca. Dobrze, że koniec szkoły nastał właśnie w takim momencie. Zamknę swój zakłamany rozdział, i zacznę żyć normalnie. Obiecałam to kobiecie, która od śmierci rodziców trzyma nade mną piecze.

Anya to najważniejsza osoba w moim życiu. Nie tylko mi jest ciężko, co dopiero ma powiedzieć moja daleka kuzynka?

O pracę w okolicy jest ciężko. Czasami uda jej się dorwać jakąś fuchę,jednak starcza nam to jedynie na opłaty. W dodatku jej facet,to typ spod ciemnej gwiazdy. Nie lubię gdy nas odwiedza. Jestem pewna,że mężczyzna ma coś wspólnego z narkotykowym gangiem,jednak Anya nie chce mi nic powiedzieć. Nie jestem ślepa, wiem że on zmusza ją do prania brudnych pieniędzy. Domyślam się, że kobieta robi to tylko i wyłącznie ze względu na mnie. Mimo że dorosłość osiągnęłam dobre 3 lata temu, obiecałam swej opiekunce iż najpierw skończę szkołę,a dopiero później zacznę się martwić o pracę i pomoc finansową. Byłam jej za to na prawdę wdzięczna. Jedyne co mogłam dla nas zrobić,to sprzedać za grosze stare lub nowe podręczniki szkolne. Chociaż zawsze kończyło się to awanturą.

***

Nastrój jaki mi dziś towarzyszył,do najlepszych nie należał. Ogarnęła mnie melancholia przed którą nie miałam jak uciec. Nawet się o to nie starałam. Bolesna rzeczywistość dopadała mnie coraz częściej. Nie miałam ochoty na jakiekolwiek towarzystwo,jedyne czego teraz zapragnęłam to samotność. Nie była to łatwa zachcianka do wypełnienia. Szkolny budynek pełen był ludzi. Pomyślałam wtedy,że toaleta to dobre miejsce. Zamknę się w jednej z kabin, i odczekam na dzwonek. Mam nadzieję że ostatnia lekcja szybko zleci.

Przebiłam się przez korytarz pełen młodych osób,które się tu uczyły i niezauważalnie wślizgnęłam się do toalety.Zamknęłam za sobą drzwi i oparłam się o nie plecami,jednak gdy uniosłam nieco wzrok,zauważyłam przed sobą młodszą znajomą, która niestety od zawsze była obiektem drwin. Skończyła bym jak ona,gdyby wszyscy dowiedzieli się całej prawdy,którą ukrywam. Błękitnooka dziewczyna zmierzyła mnie od góry do dołu. Na mojej twarzy,chyba po raz pierwszy dziś, pojawił się niewielki uśmiech.Gdy zobaczyłam ją, chęć samotności zaczęła mijać, już miałam zapytać o to,jak minął jej dzień,czy chociaż w jakiś sposób zagadać. Byłyśmy tu same, nikt pewnie nie dowiedział by się o tym,że zamieniłam z nią kilka słów. Ta osoba mnie interesowała, czułam że możemy być do siebie podobne. W końcu wychodzi na to że obie wzmagamy się z tym samym problemem.

Niestety nim zdążyłam wymówić jakiekolwiek słowo, usłyszałam znajomy głos należący do Harper. Irytowała mnie,ciągle chciała być obiektem mojego zainteresowania. Natarczywie napastowała mnie swoją upierdliwością, w dodatku należała do tych osób, które lubiły dokuczać słabszym,nie ucieszyła się na widok swojej rówieśniczki,uśmiechającej się w moim kierunku. Tym razem chciała wybrać się do kina. Nie pamiętam,kiedy ostatni raz odwiedziłam to miejsce,nie mogłam się jednak zgodzić na jej propozycję. Mój portfel świecił pustkami,niczym nieoszlifowany diament. Na poczekaniu wymyśliłam jakiś wiarygodny pretekst - wyjście do wykwintnej restauracji.

Spojrzałam na zamykające się drzwi,za którymi zniknęła Griffin. Jedynie znałam jej nazwisko,przez to że często słyszałam je na korytarzu,szczególnie z ust wysokiego,długowłosego bruneta. Harper puściła moją dłoń i zlustrowała mnie z zazdrością w oczach.

- Przykro mi,umówiłam się już - Oznajmiłam jej stanowczo wzruszając ramionami. Ta tylko przepłukała dłonie zimną wodą i wyszła z pomieszczenia, w którym jeszcze chwile temu znajdowałyśmy się we trzy. Zdenerwowałam się jeszcze bardziej,Harper była prawdziwym wampirem energetycznym.

Dziś był ostatni dzień szkoły...Anya na pewno nie będzie miała mi za złe, jeśli ucieknę z ostatniej lekcji - Pomyślałam chwilę,aż w końcu udało mi się podjąć decyzję. Gdy tylko dzwonek na lekcję rozniósł się po całej szkole,odczekałam parę minut, po czym opuściłam te okropne miejsce.

Gdy tylko wyszłam po za teren szkoły,wygrzebałam z torebki poplątane słuchawki i zaczęłam doprowadzać je do porządku. Nie były w najlepszym stanie, do tego działała tylko jedna,ale nauczyłam się cieszyć z tego co mam. Skupiając się na splątanych kabelkach powoli szłam do przodu. Nie śpiesząc się nigdzie.

- Oddawaj to! - Usłyszałam dochodzący głos.

Ciekawość rzadko się u mnie przejawiała,jednak to co teraz usłyszałam zabrzmiało niczym wołanie o pomoc.

Stanowczo przyśpieszyłam krok,skręcając w najbliższą alejkę.

Obraz jaki tam dostałam,nie szczególnie mnie zdziwił. Blondynka znów w opałach. Dostrzegłam bandę szkolnych łobuzów, którzy odebrali własność,należącą do dziewczyny. W rękach Finna dostrzegłam brązowy zeszyt,na którym znacznie zależało ich ofierze. Zdecydowałam się na pewien ruch,nie zamierzałam dłużej znosić tego,co wyprawia ta cała banda. Twardym krokiem podeszłam do kręgu, jakim otoczyli swoją ofiarę.

- Collins,oddaj jej to - Powiedziałam stanowczo podnosząc swój ton.

- Głuchy ty jesteś,czy zbyt głupi na to, by pojąć o co cię proszę ? - Dodałam rozglądając się po twarzach reszty "gangu" Murphy, oraz Wells,stanęli niczym sup soli, Finn zaś nadal robił sobie żarty z tej całej sytuacji w jakiej wszyscy się teraz znajdowaliśmy. Młodsza dziewczyna również jakby wstrzymała nawet oddech. Stanęłam twarzą w twarz, z właścicielem brązowych oczu,z których aż można było wyczytać drwinę. Dałam się teraz poprowadzić emocji gniewu,jaka mnie otaczała. Ile sił, uderzyłam z kolana w krocze Collinsa,który wydając z siebie głośny jęk,zgiął się w pół, dzięki czemu,bez problemu mogłam odebrać skradziony zeszyt Griffin.

- Chodź, spadamy stąd - Pociągnęłam ją za nadgarstek. W pośpiechu oddaliliśmy się od miejsca,w którym zdarzył się ten cały incydent.

- Dlaczego mi pomagasz ? - Wypaliła po chwili niezręcznej ciszy.

- Miałam stać bezczynnie i się przyglądać? - Odpowiedziałam pytaniem, zatrzymując się.

- Pilnujesz go,jak oka w głowie. Musi być w nim coś cennego - Stwierdziłam oddając zeszyt właścicielce. Na jej twarzy,bez problemu można było dostrzec wielki uśmiech,a w błękitnych tęczówkach blask. Spojrzałam na nią z uwagą. Dopiero teraz miałam okazję przyjrzeć jej się z tak bliska. Była na prawdę piękna. W jej oczach było coś, w czym można było zatracić się bez opamiętania.

Po wzięciu wielkiego oddechu, młodsza przedstawicielka płci pięknej uśmiechnęła się do mnie w podziękowaniu,i odpowiedziała na moje pytanie.

- To mój szkicownik...Bez niego każdy dzień w szkole stawał by się tylko gorszy - westchnęła bezsilnie.

- A więc rysujesz ? - Dopytałam zerkając kątem oka na zeszyt,który był dla niej niczym skarb.

- Owszem, amatorsko - Uśmiechnęła się ponownie,jednak ja nie odwzajemniłam tego gestu.

- Dobrze mieć jakąś pasję...Mam nadzieję, że kiedyś będę miała okazję zobaczyć,którąś z twoich prac...eee - Chciałam wypowiedzieć jej imię,jednak nawet nie miałam pojęcia na jaką literę się zaczyna. Zmarszczyłam bezradnie brwi, a towarzyszka od razu domyśliła się o co mi chodzi. Z wielkim uśmiechem,wypisanym na twarzy,wysunęła w moją stronę swą drobną dłoń.

- Wybacz...Jestem Clarke - Wypowiedziała delikatnie. Spojrzałam na jej kończynę, która zbliżała się w moją stronę. Czułam jak moje policzki zaczynają mnie lekko szczypać, jednak nie miałam pojęcia z jakiego powodu. Nieśmiało uścisnęłam jej dłoń,uciekając wzrokiem jak najdalej jej oceanu.

- Lexa...- Powiedziałam cicho puszczając jej rękę z przyjaznego uścisku.

- Wiem - Rzuciła mrugając oczyma w tym czasie.

No tak, Każdy wie kim jestem - Największym oszustem w historii tej szkoły. Ona pewnie też wierzy w te brednie na mój temat,nie zdając sobie sprawy,że tak na prawdę pod względem finansowym,prawdopodobnie znajdujemy się w identycznej sytuacji. Wyczułam lekkie zakłopotanie ze strony Clarke. Wbiła ona swe spojrzenie w chodnik.

- Wszystko w porządku ? - Zapytałam mrużąc powieki.

- Tak...Chciałam tylko powiedzieć...że...- nie potrafiła się wysłowić, jej poliki nabierały rumianych barw,co pod blaskiem słońca można było dostrzec bardzo wyraźnie.

- Że ? - Zachęciłam ją do kontynuacji.

- Znam twoją sytuację...Wiem kim jesteś. ale nie ma to dla mnie najmniejszego znaczenia - Wzruszyła obojętnie ramionami. Poczułam jak kamień spada mi z serca. Od dawna czułam że jest dobrą osobą.

- W takim razie cieszę się, jednak musisz mi teraz wybaczyć, bo muszę już iść... Do zobaczenia Clarke - Spojrzałam na nią po raz ostatni,i w pośpiechu ominęłam jej sylwetkę.

W końcu włożyłam do uszu słuchawki, które zdążyłam odplątać przed całym tym zdarzeniem, podłączyłam je do telefonu i na całą głośność włączyłam jeden ze swoich ulubionych utworów,zespołu " Pierce the Veil " Taka muzyka zawsze dobrze na mnie działała. Pozwalała się oderwać od problemów i poczuć wolność. Przeszłam zamyślona kilka kroków, myślałam że w końcu uda mi się spędzić trochę czasu sama ze sobą, jednak poczułam jak czyjaś dłoń zaciska się na moim nadgarstku. Automatycznie odwróciłam się za siebie, i ujrzałam całą zasapaną Griffin,która przybiegła za mną. Wyjęłam słuchawki z uszu i spojrzałam na nią pytająco.

-Lexa,zaczekaj! Ja...Chciałam Ci po prostu jeszcze raz podziękować. Dopiero teraz,zdałam sobie sprawę co mogło by się stać gdyby nie ty. Pewnie wszystkie moje rysunki zostały by spalone przez tego idiotę...A przynajmniej część z nich. Nie wiem jak mogę się tobie odwdzięczyć. Bardzo bym chciała to zrobić. Jesteś jedyną osobą,która kiedykolwiek zareagowała - Rozgadała się.Miałam wrażenie,że przez sytuacje które ją spotykają, Clarke stała się skryta,i nie za wiele się odzywa...Jak widać pozory mylą. Obie jesteśmy idealnym przykładem na to powiedzenie.

- Daj spokój, nie oczekuję nic w zamian - Machnęłam ręką.

- Miłego dnia,Clarke Uważaj na siebie - Dodałam ponownie oddalając się od błękitnookiej blondynki.

Skierowałam się w stronę,swego skromnego mieszkania,które dzielę z Anya. Cały czas myślałam, jak dobrym człowiekiem musi być Clarke Griffin. Cieszyłam się że w końcu udało mi się ją poznać. Przez 4 lata sporadycznie mijałyśmy się na korytarzu, jak widać najlepsze zawsze przychodzi do nas na samym końcu przygody. Nareszcie poznałam normalną osobę,z czystymi intencjami. Osobę,dla której sytuacja majątkowa w ogóle się nie liczy. Chciała bym mieć taką przyjaciółkę,jaką jest Clarke,bo mimo to,że zwykle jestem otoczona ludźmi nadal czuję się okropnie samotna.

Heeej :D I jest kolejny rozdzialik ^^ Miłego czytania <3

Z dnia na dzień pisanie chyba coraz bardziej mi wychodzi, jednak

postanowiłam że nie będę robić nic na siłę! Lepiej poczekać na chwilę 

natchnienia,niż sprzedać wam jakiś tani shit! Miałam 2 dni postoju w

pisaniu dalszych rozdziałów,Ale nadrobię, obiecuję!

You are reading the story above: TeenFic.Net