fulwia
5,004 756 34
Spotkanie dwojga dojrzałych i obarczonych bagażem bolesnych doświadczeń ludzi. Kobieta po przejściach, femme fatale z przypadku. Starzejący się mężczyzna, na którego całym życiu zaważyła tajemnica z przeszłości i tragiczny los jego rodziców. Nie-romans. Duża różnica wieku pomiędzy bohaterami jest zabiegiem zamierzonym. Raczej studium podnoszenia się ze stanu emocjonalnego upadku, radzenia sobie ze stratą, samotnością i poczuciem winy. Z elementami satyrycznymi... W tle rozpadający się, stary dworek. Dla tych, którym spodobały się „Ćmy" i „Duch" Opowieść smutna, śmieszna, straszna, na pewno najbardziej nostalgiczna z moich historii. Pełna wspomnień, retrospektyw i fragmentów listów. Pisana z perspektywy obu stron, inspirowana sugestią @Inamourady, by przybliżyć nieco postać i motywację majora Geista z „Ducha". W tym miejscu powinnam również wyjaśnić, czemu ma służyć mój dziwaczny zamysł tworzenia równocześnie czterech historii, które stanowią swoją chronologiczną kontynuację i zawierają potężne dawki spojlerów względem siebie. Otóż niczemu. Tą zawiłą drogą podąża moja wyobraźnia. To trochę jak składanie 1000 - elementowych puzzli. Kawałek nieba, trawy, fragment dachu. Niektórzy zaczynają składanie od wychwytywania charakterystycznych elementów, twarzy. Składając puzzle z dziećmi, opanowałam metodę rozpoczynania układanki od skompletowania elementów stanowiących obramowanie. Elementy te mają charakterystyczny, ścięty z jednej strony kształt, bo dalej nie ma już nic. Najłatwiej je wyłowić. Środek wypełniam najpóźniej. Tak właśnie jest z moim pisaniem. A tak swoją drogą, to ja przecież nie cierpię puzzli...…