R 34

Background color
Font
Font size
Line height

CZYTASZ=KOMENTUJESZ/GWIAZDKUJESZ 



Abby pov. 

- Sabrina nie wiem kiedy wrócę. Na razie staram się by nikt mnie nie zauważył.- Westchnęłam, patrząc przez okno. Na rogu ulicy nadal stał samochód Michaela. Była już prawie 19, a oni nadal siedzieli na dole. Przez to nie miałam jak wyjść i jechać do siebie. I to przez to Sabrina denerwowała się jeszcze bardziej niż jak jechałam tu sama. Ona w ogóle denerwuje się bardziej niż ktokolwiek. 

~ To obiecaj mi, że nie będziesz się denerwować ani wymyślać głupot. Nie możesz. 

- Wiem wiem.- Wywróciłam oczami, siadając na łóżku. Popatrzyłam w lustro, które stało naprzeciwko. Według broszurek które kiedyś dostałam od lekarza i tego co było w internecie mój brzuch był większy. 

- Prześpię się.- Westchnęłam do telefonu. 

- Jak coś to dzwoń do mnie. 

- Okej.- Pokiwałam głową i rozłączyłam się. Chciałam się położyć, gdy usłyszałam jak ktoś wchodzi po schodach. Po chwili w drzwiach stanął Harry. 

- Przyniosłem ci gorącą czekoladę i babeczkę z malinami.- Uśmiechnął się i usiadł koło mnie. 

- Będę przez ciebie gruba.- Zaśmiałam się odkładając babeczkę na bok i biorąc szary kubek z misiem. 

- To wszystko dietetyczne.- Zaśmiał się i wstał z łóżka.- Nadal siedzą na dole. 

- Wiem, auto ciągle stoi.- Pokiwałam głową, biorąc łyka czekolady. Była przepyszna. 

- Ale za godzinę zamykam więc będą musieli jechać. 

- Za godzinę będziesz miał mnie z głowy. 

- Wcale nie muszę. Jak nie płaczesz to jest dobrze.- Zaśmiałam się na to. 

- A jak płaczę to nie jest? 

- Jak płaczesz to nie wiem co robić i czuję się niekomfortowo.- Harry podrapał się niezręcznie po karku. Zaczęłam się bardziej śmiać na to. 

- Jesteś słodki. 

- Wcale nie jestem.- Pokręcił głową i zaczął iść w stronę drzwi. 

- Twój chłopak też tak mówi. 

- To debil i go nie słuchamy.- Pokręcił głową i wyszedł z pokoju. Zaczęłam się śmiać głośniej.- Wygonie ich! 

Uśmiechnęłam się na to. Naprawdę byłam mu wdzięczna za wszystko. A jeszcze teraz znosi mnie i traktuje jak kogoś kogo zna długo, a nie tylko przez internet. 

Byłam w połowie babeczki, gdy mój telefon zaczął dzwonić. Na wyświetlaczu zobaczyłam numer jak i imię dyrektora ośrodka. Przełknęłam kawałek który miałam w buzi i odebrałam. 

- Dzień dobry szefie. 

~ Cześć Abby. Sabrina do mnie dzwoniła. 

- Przepraszam.- Westchnęłam i odechciało mi się jeść już tą babeczkę. Oraz byłam lekko zła, że Sabrina dzwoniła do niego. Wiedziałam, że Oliver jest na jakimś zjeździe i nie będzie go prawdopodobnie do jutra. Dlatego nie bałam się, że coś powie. Jednak teraz wiedział i mógł być zły. 

~ Nie musisz. Nie twoja wina, że źle się czujesz.- Pokręciłam głową. Czyli tak to rozegrała.~ Ale teraz jest lepiej? 

- Już tak. 

~ To wyślij mi adres to cię zabiorę. 

- Ale jak? 

~ Jestem niedaleko i za jakieś półtorej godziny będę przejeżdżać przez twoje miasto. Zabiorę cię, nie będziesz się męczyć pociągami. 

- Ale naprawdę szef może? 

~ Abby mówiłem ci coś. 

- Tak wiem. Ale na pewno? 

~ Tak. Wyślij adres i czekaj na mnie. 

- Dziękuję.- Uśmiechnęłam się i rozłączyłam. Wysłałam adres kawiarni i czekałam na odpowiedz. 

Od Oliver: Może będę za dwie godziny. Jest mały korek. 

Do Oliver: Będę czekać 











Diabełki to ostatni

Ale może jeszcze napisze jakoś kilka..... jutro?

Wracam robić pierniki

Dobranoc ♡

M.♡

You are reading the story above: TeenFic.Net