CZYTASZ=KOMENTUJESZ/GWIAZDKUJESZ
Abby pov.
- Sabrina nie wiem kiedy wrócę. Na razie staram się by nikt mnie nie zauważył.- Westchnęłam, patrząc przez okno. Na rogu ulicy nadal stał samochód Michaela. Była już prawie 19, a oni nadal siedzieli na dole. Przez to nie miałam jak wyjść i jechać do siebie. I to przez to Sabrina denerwowała się jeszcze bardziej niż jak jechałam tu sama. Ona w ogóle denerwuje się bardziej niż ktokolwiek.
~ To obiecaj mi, że nie będziesz się denerwować ani wymyślać głupot. Nie możesz.
- Wiem wiem.- Wywróciłam oczami, siadając na łóżku. Popatrzyłam w lustro, które stało naprzeciwko. Według broszurek które kiedyś dostałam od lekarza i tego co było w internecie mój brzuch był większy.
- Prześpię się.- Westchnęłam do telefonu.
- Jak coś to dzwoń do mnie.
- Okej.- Pokiwałam głową i rozłączyłam się. Chciałam się położyć, gdy usłyszałam jak ktoś wchodzi po schodach. Po chwili w drzwiach stanął Harry.
- Przyniosłem ci gorącą czekoladę i babeczkę z malinami.- Uśmiechnął się i usiadł koło mnie.
- Będę przez ciebie gruba.- Zaśmiałam się odkładając babeczkę na bok i biorąc szary kubek z misiem.
- To wszystko dietetyczne.- Zaśmiał się i wstał z łóżka.- Nadal siedzą na dole.
- Wiem, auto ciągle stoi.- Pokiwałam głową, biorąc łyka czekolady. Była przepyszna.
- Ale za godzinę zamykam więc będą musieli jechać.
- Za godzinę będziesz miał mnie z głowy.
- Wcale nie muszę. Jak nie płaczesz to jest dobrze.- Zaśmiałam się na to.
- A jak płaczę to nie jest?
- Jak płaczesz to nie wiem co robić i czuję się niekomfortowo.- Harry podrapał się niezręcznie po karku. Zaczęłam się bardziej śmiać na to.
- Jesteś słodki.
- Wcale nie jestem.- Pokręcił głową i zaczął iść w stronę drzwi.
- Twój chłopak też tak mówi.
- To debil i go nie słuchamy.- Pokręcił głową i wyszedł z pokoju. Zaczęłam się śmiać głośniej.- Wygonie ich!
Uśmiechnęłam się na to. Naprawdę byłam mu wdzięczna za wszystko. A jeszcze teraz znosi mnie i traktuje jak kogoś kogo zna długo, a nie tylko przez internet.
Byłam w połowie babeczki, gdy mój telefon zaczął dzwonić. Na wyświetlaczu zobaczyłam numer jak i imię dyrektora ośrodka. Przełknęłam kawałek który miałam w buzi i odebrałam.
- Dzień dobry szefie.
~ Cześć Abby. Sabrina do mnie dzwoniła.
- Przepraszam.- Westchnęłam i odechciało mi się jeść już tą babeczkę. Oraz byłam lekko zła, że Sabrina dzwoniła do niego. Wiedziałam, że Oliver jest na jakimś zjeździe i nie będzie go prawdopodobnie do jutra. Dlatego nie bałam się, że coś powie. Jednak teraz wiedział i mógł być zły.
~ Nie musisz. Nie twoja wina, że źle się czujesz.- Pokręciłam głową. Czyli tak to rozegrała.~ Ale teraz jest lepiej?
- Już tak.
~ To wyślij mi adres to cię zabiorę.
- Ale jak?
~ Jestem niedaleko i za jakieś półtorej godziny będę przejeżdżać przez twoje miasto. Zabiorę cię, nie będziesz się męczyć pociągami.
- Ale naprawdę szef może?
~ Abby mówiłem ci coś.
- Tak wiem. Ale na pewno?
~ Tak. Wyślij adres i czekaj na mnie.
- Dziękuję.- Uśmiechnęłam się i rozłączyłam. Wysłałam adres kawiarni i czekałam na odpowiedz.
Od Oliver: Może będę za dwie godziny. Jest mały korek.
Do Oliver: Będę czekać
Diabełki to ostatni
Ale może jeszcze napisze jakoś kilka..... jutro?
Wracam robić pierniki
Dobranoc ♡
M.♡
You are reading the story above: TeenFic.Net